|
Inscenizacja
Zbudził się Dreptak, światło zaświecił,
I sam już nie wie - sen to czy bajka?
W białych koszulach dziwni faceci
Grają czastuszki na bałałajkach,
Tłum znanych osób wokół się snuje -
Czarniecki, Berent, Nobel, Pastrana,
A między nimi Dreptaka wujek,
Co zamiast jajka ugryzł raz granat.
Siadł Dreptak w łóżku, trzęsie nim trema,
Taki się czuje nikły i drobny,
A tu orkiestra rąbie je t'aime'a
Względnie Niemena Rapsod żałobny.
Kręci się Dreptak, składa ukłony,
I myśli sobie: - Cóż to za strefa?
A tu tymczasem przez megafony
Słychać wezwanie: - Dreptak do szefa!
I dwaj anieli zdobni w ordery
Zastosowawszy pewien chwyt krzepki,
Znany gdzie trzeba jako "B 4",
Wyprowadzają jego z izdebki.
I wiodą ci go środkiem alei
Pośród okrzyków oraz owacji,
Aż przystanęli z nim u wierzei
Biura miejscowej organizacji.
Tu coś sapnęło jak saturator,
Dźwierze ozwały się zawiasami,
Wyszedł z nich z wolna organizator
I spytał groźnie: - Co ze składkami?
A Dreptak prawie przytomność stracił,
Pobladł jak ściana z wielkiego sromu,
Padł na kolana, wszystko zapłacił
I jak niepyszny wrócił do domu.
Organizator zaś, ze swych planów
Skreśliwszy ową wpłatę klienta,
Mruknął do siebie: - Bez tego szpanu
Bym nie wydusił z nich ani centa!
Wpisał(-a): Małgorzata "Zuzanka" Krzyżaniak
|
|