|
ILOŚĆ W JAKOŚĆ
Wszystko nam rośnie wszystko się zmienia,
Osiągi coraz bardziej podniebne,
Tutaj badania, tam - doświadczenia,
Tylko czy aby wszystkie potrzebne?
Na przykład Józef Maria Wybzdyczaj
Zdoktoryzował się był w cichości,
Bo andrzejkowy opisał zwyczaj
Wraz z laniem wosku, i z laniem gości.
Ot, docent Dreptak, na seminarium
Wraz z asystentem, Janem Panicznym,
Dręczyli rybę pięć lat w akwarium
Prądem tresując ją elektrycznym
I doświadczenia robiąc najdziksze
A teraz dumą ich to nastraja
Że biedna ryba siada na ikrze
Jak jaka głupia kura na jajach.
Jedni się trudzą, inni im płacą,
Prądu wychodzi ilość niezgorsza,
A ja się pytam: - komu to na co,
Że mamy kwokę z samicy dorsza?
Są wprawdzie pewne uzasadnienia,
Dreptak dowodził mi w sposób gładki
Że po piętnastu latach siedzenia
Rybie wyrosnąć mogą pośladki,
Że w jej potomstwie się to utrwali
I że dzień taki jest już bliziutko,
Kiedy będziemy w knajpie wołali:
- Proszę pół litra i rybie udko!
Ale niestety, dziś w czasie tarła
Ta ryba - widać spryciara duża -
Bez dania racji wzięła i zmarła
Zanim wyrosła jej pupa kurza.
Atoli Dreptak nasz nie rozpacza,
I dalej kroczy swą słuszną drogą,
Właśnie dorwawszy gdzieś szopa-pracza
Wsadził draniowi grzałkę pod ogon.
Teraz go śledzi, mierzy suwmiarką,
Eksperymenty różne wyczynia......
Co z tego będzie? Praczka z suszarką,
A jak szop zdechnie, to będzie świnia! Wpisał(-a): Maciej Dębski
|
|