|
SŁOMIANY ZAPAŁ
Raz na bardzo wytworny raut u księżnej pani
Gdy na stół właśnie wjeżdżał peklowany zając,
Przyszedł rotmistrz wraz z koniem, a obaj pijani,
I stanęli pośrodku, ordynarnie czkając.
Zbledli dostojni goście. Księżnej pani babcia
Padła, jakby dotknęła elektrycznych kabli,
A rotmistrz stał, i tylko macał się po rapciach,
Szukając najwyraźniej swojej wiernej szabli...
Jakoś znalazł i wyjął. Błysnęło straszliwie,
Rotmistrz przez figle zaczął robić w meblach dziurki
Poczem stanął przed księżną i rzekł bełkotliwie:
- Pani mi s-swego czasu odmówiłaś c...córki?
Tu aluzyjnie rąbnął klingą po marmurze,
Ciachnął dwakroć na odlew, wąs stryjowi ostrzygł,
Dziadkowi wepchnął w usta tłuste udko kurze,
A księżna wyjąkała: - Nie ja ... to nieboszczyk
Mój mąż był nieprzychylny zamierzeniom pańskim,
Ale ja nie żywiłam niechęci do pana ...
I przerwała, albowiem spity koń ułański
Z infantylną ufnością wlazł jej na kolana
I zasnął ... Zasię księżna, aczkolwiek w opałach
Poczuła, że jej w oku łza się nagle kręci,
Bo ów siwy, chrapiący w jej objęciach wałach
Przypominał żywo jej męża, świętej pamięci,
Więc załkała, zaś szwagier, dostojny senator,
Wyrzucił z oka monokl jednym drgnięciem powiek
i powiedział: - Znajdziemy jakąś radę na to,
Rotmistrzu, wszak pan jesteś honorowy człowiek,
Schowaj szablę do pochwy! A rotmistrz posapał,
Ale schował, i obaj wdali się w konszachty...
Oto jak zwykle kończył się słomiany zapał,
I jak bezpłodne były poczynania szlachty!!! Wpisał(-a): Maciej Dębski
|
|