LIMERYKI POOLIMPIJSKIE I
narrator: Olimpiada już dawno minęła, ale wspomnienia i spostrzeżenia zostały, w związku z czym publikować zamierzamy od dziś Limeryki Poolimpijskie, łączące w sobie maksimum wiedzy o różnych gałęziach sportu, z głęboką nieraz filozofią. O, na przykład taki oto limeryk o dyskobolu:
Kiedyś jeden znany miotacz dyskiem
się zajmował procederem niskiem,
Rzucał bowiem tym dyskiem w sędziego
A gdy trafił, to potem z kolegą
Brali portfel i dzielili się zyskiem.
narrator: Co jest rzeczą ohydną, ale na szczęście bardzo rzadką - bo jak widzieliśmy na Olimpiadzie, mało który dyskobol trafiał w sędziego, ponieważ ci sędziowie ciągle tylko biegali, a szkoda. No to teraz o jednym zapaśniku.
Raz zapaśnik pewien w stylu wolnym,
od kolegów swych będąc mniej zdolnym
oraz widząc że przegrywa na arenie -
Dyskontował swe społeczne pochodzenie:
- Co mnie bijesz, jak mój tatko był bezrolnym?
narrator: I bardzo słusznie, bo te rzeczy trzeba brać pod uwagę nie tylko na uczelni, ale i na macie, o!
LIMERYKI POOLIMPIJSKIE V
narrator: Olimpiada w Monachium zostawiła nam mnóstwo wrażeń, które wyrażamy w naszych limerykach poolimpijskich, przeznaczonych nie tylko dla sportowców, ale także dla szerokich rzesz kibiców. Oto obiecany kilka dni temu limeryk o dżudo:
Kiedyś pewien zawodnik dżudo
Przeciwnika swego ugryzł w udo,
Ale tamten się nie złościł w ogóle
Tylko szepnął do niego czule:
- Zobacz jaki mam znak, ty paskudo!
narrator: I rzeczywiście miał ten znak, samiśmy widzieli. To teraz coś o trójskoku:
Reprezentant Polski w trójskoku
Ciągle robił skoki po pięć kroków,
Zaś zapytany dlaczego?
Tak objaśnił sędziego:
- Bo żem przywykł cóś dorabiać na boku...
narrator: No jeżeli przywykł, to trudno mieć do niego pretensje, i my też ich nie mamy, tak samo zresztą jak i do innych sportowców, na dowód czego już niedługo nadamy dalsze poolimpijskie limeryki.
Wpisał(-a): Maciej Dębski
|