|  | 
Andrzejki
 
U Zenona Samosiejki raz odbyły się Andrzejki,Bo ten Zenon miał ambicję, by pielęgnować tradycję.
 I się chwalił wszystkim wszędy, że bardzo ceni obrzędy,
 A to celem podkreślenia rzekomego pochodzenia.
 
Od chłopa i robotnika, choć był synem urzędnika.Przeto wieczorem, w alkowie, usiedli Samosiejkowie,
 Stryjenka tudzież tłum gości, którzy żarli bez litości.
 A szwagier, okaz dzikusa, to nawet nadgryzł fikusa.
 
A inny kuzyn, Stefanek, wysiąkał się do firanek.A znów inny na portrecie domalował oko trzecie,
 Pierśi i świńskiego ryja i tak zniszczył portret stryja.
 Więc Zenon zgrzytnął zębami, ale zajął się wróżbami.
 
I zamiast się złościć, gniewać, to on zaczął wosk wylewać.No i proszę, co się dzieje -  wszyscy patrzą, a on leje.
 I w wyniku tych igraszek wylał mu się z wosku ptaszek.
 Zaczeły się cieszć dzieci: "- O, tatuś z pracy wyleci!".
 
Samosiejko zbladł gwałtownie i dawajże lać ponownie.Po czym zajrzał do baniaka i zobaczył tam kociaka.
 Żona się zaśmiała sucho i jak mu przywali w ucho...
 A on tak się biedny stropił, że siadł w ten wosk, co się topił.
 
Po czym wstał, pozbierał graty i się wyprowadził z chaty.Więc gdy stryjenkę pytano, co tam u Zenków wylano,
 To wyjaśniła stryjenka, Że żona wylała Zenka.
 Tak, tak - jak ktoś wierzy w gusła, to żeby mu rączka uschła.
 Wpisał(-a): Małgorzata "Zuzanka" Krzyżaniak
 |  |