[Kacik absurdu im. Andrzeja Waligórskiego]


ABCDEFGHIJKLŁMNOPQRSŚTUVWZŻ

17 utworów na literę A


 
 

ARYSTOKRACJA

Raz na wielkim przyjęciu u hrabiów Badenich
Książę Zyzio co mamę miał de domo Kapet
Wlazłszy pod stół by podnieść kawałek pieczeni
Wpadł na pomysł ściągnięcia lakierków i skarpet
Następnie zaś spod fraka wyjął ostrą piłkę
I wyrżnął w blacie stołu okrągły otworek
I pod stołem na rękach stanąwszy z wysiłkiem
Bosą nogę w ten otwór wpakował jak korek.
Wyrosła przeto noga w pośrodku zastawy
jak egzotyczny kaktus lub kwiat orchidei,
A pani domu właśnie dolewała kawy
I pytała z uśmiechem dlaczego nikt nie ji?
A nikt nie jadł, bo wszystkich ogarnęła zgroza
I milczeli, krew mając w żyłach strachem ściętą
I trwała przez chwil kilka zbiorowa hypnoza
I ta noga stercząca jak groźne memento.
I pokryły się twarze przeraźliwą bielą
A potem buchnął zamęt okrzyków i wizgów
I baron Zdziś porwawszy wielki tort Marcellego
Wbił go sobie na głowę wśród kremowych bryzgów.
Na ten widok od razu stało się swobodniej,
Jęły fruwać w powietrzu ciastka i butelki,
I jęły się obsuwać na posadzkę spodnie,
Bo młodzież swym tatusiom podżynała szelki,
I sadzała w majonez bladziutkie panienki
I babciom za dekolty pakowała sery,
I wyjmując figlarnie dziadkom sztuczne szczęki
Wołała że chce zdobyć wąwóz Samossierry.
Zaś w sieniach były premier, pochodzący z ludu,
Rzekł do kuchty, co w kącie ogryzała szczątki:
- Fajnie, żeśmy zadali sobie tyle trudu
Żeby arystokratom pozwracać majątki!

Wpisał(-a): Maciej Dębski

 
 
<< Poprzedni | Następny >>

[ Autor ] | [ Liryka ] | [ Proza ] | [ Dźwięk ] | [ Słowo ] | [ Obraz ] | [ Podziękowania ]

[ Początek ]