|
Zawał
Czasem nawet w życiu kancelisty
Może trafić się jakaś wysiadka,
Kancelista miał więc akt strzelisty
I odmawiał go w pewnych wypadkach.
Kiedy żona nań bez racji psioczy
Lub gdy szef mu podwyżki nie dawał,
Kancelista przymykając oczy
Szeptał: - Boże, proszę cię o zawał!
Żeby zaraz, żeby już, w tej chwili,
Żebym leżał blady na parkiecie,
Żeby wszyscy wreszcie zobaczyli,
Jak mi źle jest i smutno na świecie,
Żeby żona zachrypła od wrzasku,
Żeby w kółko powtarzała z płaczem
- Nie umieraj, mój mały głuptasku,
Byłam zła, ale teraz zobaczysz...
Żeby szef ukląkł koło ofiary,
Żeby prosił oczami litości,
Żeby mówił: - No... nie żartuj, stary...
Jeszcze będę miał przez to przykrości...
Żebym wreszcie dalekim i bliskim,
I całemu paskudnemu światu
Pogardzany, zaszczuty przez wszystkich
Rzucił w oczy swój największy atut.
Nigdy Ciebie o nic nie błagałem,
Teraz błagam: Obdarz mnie zawałem!!!
...cóż, zawały chodzą po artystach,
Po lekarzach, pisarzach -jak mówią -
A zwyczajny mały kancelista
Może liczyć najwyżej na uwiąd.
Więc na próżno biedak ręce składał,
Marzeń szkoda i próśb było szkoda,
Bo na ogół nie chwiał się, nie padał,
Chyba że się pośliznął na schodach,
Przy czym wzbudzał ogólną wesołość
I pod ziemię rad byłby się schować...
A tymczasem miał wciąż wyższe czoło,
A łysiejąc - zaczął awansować.
Wreszcie został nawet dyrektorem
I osiągnął upragnione szczęście,
I podwładni doń z telewizorem
Przyszli, żeby mu go dać w prezencie...
.. .a w nim serce śliskie jak ameba...
Sine wargi chwytają powietrze...
Chciał zawołać: - Boże! Już nie trzeba!!!
A powiedział niewyraźnie: Nie... trze...
I przewrócił się jak drewna kawał,
I na próżno odganiał ramieniem
Zamówiony dawno temu zawał,
Dostarczony z dużym opóźnieniem...
Wpisał(-a): Małgorzata "Zuzanka" Krzyżaniak
|
|