|
Zmiana warty
Mruga w górze gwiazda przyjazna,
Pucha puchacz w głębi ogrodu,
Stary błazen - młodego błazna
Chce zniechęcić do swego zawodu.
Stary błazen ma włosy białe,
Na ubraniu łatę i cerę:
- Znajdziesz lżejszy chleba kawałek,
Mógłbyś, synu, być inżynierem...
Młody błazen ma buzię gładką,
Kolorowe, nowe ubranie:
- Lecz ja błaznem pragnę być, dziadku,
Czuję w sobie to powołanie!
- Synku, w pracy dadzą ci pensję,
Dadzą premię, orderami obwieszą,
A do błaznów wciąż tylko pretensje,
Tylko różne przykrości zewsząd!
Nie mnie dziadku się bawić kreślarką,
Nie mnie suwak, rajzbret i grafion,
Ja chcę mówić prawdę monarchom
Tak, jak tylko błazny potrafią!
Ja chcę robić takie śmieszności
w odpustowej, cyrkowej budzie,
Żeby wyli i ryli z radości
Wszyscy smutni, zmęczeni ludzie!
- Ano dobrze - rzekł starzec łagodnie -
Teraz widzę, że celu dopniesz.
Tylko wsadź ty poduszkę w spodnie,
Żebyś nie czuł, gdy cię kto kopnie;
Tylko wzorcom błazeńskim bądź wierny,
Przeto zamiast koncerza weź szpadę
I nie padaj jak rycerz pancerny,
Lecz tak padaj, jak pada kaskader!
Ucałował stary młodego,
Własną czapkę z dzwonkami mu wręczył,
- Daj ci Boże - powiedział - kolego!
- Cześć! - rzekł młody i zjechał z poręczy.
Stary westchnął: No, mam następcę,
Teraz zadbam o własne kości!
I układać zaczął naprędce
Panegiryk na Cześć Ich Królewskich Mości.
Wpisał(-a): Małgorzata "Zuzanka" Krzyżaniak
|
|