| 
Ballada o damie 
Była sobie pewna dama                     Co nie żyła nigdy sama
 Tylko zawsze to Adama
 Miała to znów Abrahama
 Innych też bywała gama
 Słowem istna panorama.
 
Miała również owa damaTakie stroje jak Halama
 Tu srebrzyście lśni piżama
 Tu i ówdzie złota lama
 Biustonosze to aż dwa ma
 Tudzież futro z psa ma.
 
A jadała owa dama                         Więcej od hipopotama
 Ciągle siedzi i coś szama
 Aż ją boli ustna jama
 Przy czym tyje, cóż za drama
 Co sekundę o pół grama.
 
Aż nareszcie owa damaObjadając się na chama
 Rozszerzyła się jak brama
 Względnie we Włocławku tama
 I jak huknie to nie fama
 Nie pic ani nie reklama.
 
Aż Honduras i PanamaWnet nakryli się nogama
 Zadrżał wulkan Fujijama
 A z drużyny Totenhama
 Co jechała na Bergama
 Pozostała mokra plama.
 
 Bajka ta morały dwa ma
 Pierwszy że się obżerama
 Tak że czasem aż pękama
 Jak nieszczęsna owa dama
 Morał drugi, joj o mama
 Zapomniałam, zapomniałem. Ale plama.
 
Wybaczycie? - Wybaczama. No to sztama.
 Wpisał(-a): Małgorzata "Zuzanka" Krzyżaniak
 |