|
Ballada o Klossie
Zachodzi słońce w strzępy dachów,
Mgła otuliła ruin stos,
Na romantyczny dziki zachód
Niezwyciężony jedzie Kloss.
Otulił się dziurawym paltem,
Wpakował się w wagonu kąt,
I nie ma pistoletu walter,
I nie zna żadnych dziewcząt blond.
Ma tylko Wrocław rozwalony,
Co za oknami legł bez sił,
A kolor jego jest czerwony,
Bo przykrył go ceglany pył,
Tu Kloss obejmie swoją wartę,
Tu będzie życie brać za łeb,
Tu będzie wódkę miał bez kartek -
Na kartki zaś gliniasty chleb.
Tu się nauczy kląć i palić
I pozna, jak smakuje grzech,
Jak w razie czego w mordę walić
I jak pracować ma za trzech.
Jedząc w pośpiechu; śpiąc na desce,
Wdychając popiół, kurz i dym -
Odnajdzie swe na ziemi miejsce.
I gwiazdę swą nad miejscem tym.
Zachodnie słońce krwawo świeci,
Łuna objęła nieba pół -
Nadejdzie czas, gdy Klossa dzieci
Pobiegną do wrocławskich szkół,
Ale na razie w zbite szyby
Uderza z wyciem obcy wiatr
I oto jedzie Kloss prawdziwy
I wiezie swych dwadzieścia lat.
Wpisał(-a): Wojciech Myszka
|
|