|
Tęsknota do przeszłości
Nasi zacni przodkowie żyli solidnie i zdrowo,
Alienacją się nie martwili i bombą wodorową,
Zawały ich nie chwytały, nie żarły ich reumatyzmy,
Ponieważ się nie wstydzili noszenia długiej bielizny.
Wszystko robili powoli, ot, jedną małorolną
Kiedy mój pradziad uwodził, to mówił: - Bądź mi powolną!
Nieprawdą jest, że postami przodkowie się wyniszczali,
Oni spokojnie te posty z boku obserwowali,
A potem podczas spowiedzi mówili w sposób prosty:
- Oświadczam, ojcze duchowny, żem o b s e r w o w a ł posty.
W rozmowach się zajmowali rolnictwem, względnie też drobiem,
A zaczynali rozmowę od zdania: - Wystaw pan sobie...
I słusznie, boć przecież przyjemniej o różnych rzeczach prawić,
Jeżeli sobie uprzednio rozmówcy mogą wystawić.
Zaś kiedy szlagon z Kruszwicy przyjechał, powiedzmy, do Gniezna
I - kogoś spotkawszy - nie wiedział, czy zna go, czy go nie zna,
To - oby swe wątpliwości i domniemania streścić,
Wołał: - Zupełnie nie wiem, gdzie ja mam pana umieścić?
O wiele lepiej niż żeby od razu rozmówcę zbezcześcił,
I zaraz z początku oznajmił, że tam a tam go umieścił!
Gdy jeden człek do drugiego był nastawiony anty,
To wcale nie robił zeń szmaty, tylko zielone planty,
A gdy już te planty zrobił i kwiatki w nich zaflancował,
Powiadał z zadowoleniem: - Ho! Alem drania s p l a n t o w a ł.
Ach, gdyby te czasy wróciły z ich wdziękiem, czarem, modą
I gdybym został w tych czasach księciem lub wojewodą,
To tak bym życzliwie się odniósł do wielu znajomych rodaków,
Że Wrocław by miał piękne planty, sześć razy większe niż Kraków.
Wpisał(-a): Małgorzata "Zuzanka" Krzyżaniak
|
|