[Kacik absurdu im. Andrzeja Waligórskiego]



O Andrzeju Waligórskim opowiadają:


 
 

Zapomniane Andrzejowe "Dymki"

Andrzej! Właściwie jest ciągle wśród nas! Raz po raz wtrącamy w rozmowie któreś z Andrzejowych powiedzeń, w radio słuchamy piosenek z Jego tekstem, "Elita" przypomina, tak pełne charakterystycznego "Andrzejowego" humoru, wiersze, jakże często myślimy Jego skojarzeniami...

Znaliśmy się z Andrzejem... przyjaźniliśmy się od bardzo dawna. Mieszkaliśmy kilka domów od siebie - więc pogwarki w domu, ale i w czasie krótkich spotkań na ulicy i w Parku Południowym, przez który Andrzej wędrował piechotą do Radia. Odkąd powstała Wrocławska Telewizja, podrzucona początkowo do gmachu Polskiego Radia, spotykaliśmy się z Andrzejem nieomal codziennie przy radiowo-telewizyjnym kiosku z gazetami. Andrzej nie byt rozmowny, ale zawsze znalazł się temat - najczęściej bardzo poważny, życiowy - którym rozpoczynaliśmy rozmowę... Kończyła się zazwyczaj a vista ułożonym przez Andrzeja czterowierszem z niezbyt cenzuralnym zakończeniem.

Myśmy jeździli z Haliną po całej Polsce - i nie tylko - z kabaretem "Dymek z papierosa", Andrzej też wędrował, spotykając się ze słuchaczami, którzy przepadali za Jego arcydowcipnymi wierszami - wypowiadał je z kamiennie poważną miną. Raz po raz spotykaliśmy się w naszych "podróżach" i wtedy wciągaliśmy Andrzeja na estradę, ku radości słuchaczy. Takie "niby nie przygotowane" współwystępy znanych autorów, aktorów, piosenkarzy leżały w stylu "Dymka", a "improwizacje" byty zawsze uprzednio dobrze przygotowane.

W latach 60. cała Polska szalała za festiwalami piosenek - za tym międzynarodowym w Sopocie i za tym "narodowym" w Opolu. Jednym z najpopularniejszych punktów opolskiego festiwalu byt Maraton Kabaretowy, w którym występowały, najmodniejsze wówczas, polskie zespoły kabaretowe. Namawiano nas, abyśmy i my z "Dymkiem z papierosa" wystartowali w opolskim maratonie. Chcieliśmy jednak do Opola przygotować specjalny program, w którym publiczność brałaby spory udział. Zwróciłem się więc do Andrzeja o napisanie kilkunastu piosenek - pastiszy znanych "hitów", z tekstami o różnych gatunkach polskich papierosów. W tym opolskim "Dymku z papierosa" publiczność miała wybierać gatunki papierosów, na które myśmy powinni "improwizować" kabaretowe piosenki. Andrzej w niespełna dwa dni napisał kilkanaście pastiszy i monologów i z tym programem wystąpiliśmy w 1969 roku w opolskim Maratonie Kabaretowym.

"Dymkowe" teksty Andrzeja nie były nigdzie drukowane - "rozpylaliśmy" je po festiwalu w wielu miastach i uzdrowiskach, ale... kto dziś je pamięta? Może warto przypomnieć choć kilka z tych zapomnianych, ale jakże celnych "Dymkowych" tekstów niezapomnianego Andrzeja?

Rozpoczynałem ten opolski program propozycją: "Aby wzbogacić asortyment papierosów, a co za tym idzie i asortyment "Dymków z papierosa", proponujemy kilka chwytliwych nazw: np. "Klossy" - to by nawet ładnie brzmiało: Poproszę o paczkę "Extra-Klossów". A sprzedawca by pytał: "Z "ritterkreuzem" czy bez?" Albo "Villasy" - długie palenie! Z flirtem... przepraszam, z filtrem! A "Telewizyjne"? Z dodatkiem kofeiny - anty senne! A dalej: "Festiwalowe"? Do użytku krajowego - "Opolskie" z ustnikiem biało-czerwonym, a na eksport "Sopockie" z ustnikiem dolarowym... pardon - zielonym... Taki "Festiwalowy" powinien: a) przytępiać słuch, b) znieczulać siedzenie, c) odpędzać komary, d) przywabiać babki... A w ogóle przerzućmy się na tabakę! I niuchajmy np. tabakę "Kuda witer duje?". Palenie niejednemu zaszkodziło, a niuchanie? Jak mówi przysłowie: "Kto niucha, nie błądzi!"

Lena Dąbrowska, na wywołaną przez słuchaczy nazwę papierosów "Nysa", śpiewała:

"Nyssisipi! O Nyssisipi,
Twój bystry nurt wściekłością kipi..."

lub:

"Nysa! Nysa! Mać rodnaja..."

Gdy ktoś wołał o "Mentolowe", Halina recytowała fragment z "Pana Tadeusza":

"Podróżny stanął w jednym z okien - nowe dziwo:
w sadzie na brzegu niegdyś zarosłym pokrzywą,
byt maleńki ogródek ścieżkami porżnięty,
pełen bukietów trawy angielskiej i mięty.
Tadeusz się oburącz podrapał po głowie,
dumając po co komu mięta w Soplicowie?
Dopiero stary woźny, co przycinał krzaki,
wyjaśnił: "Dodajemy mięty do tabaki,
dufając, iż mieszanka tym zielem zatruta
w niedługim czasie zbije z nóg majora Płuta
razem z jego oddziałem, a gdy się to stanie -
łatwiej będzie na Litwie wywołać powstanie!..."
- "Brawo - krzyknął Tadeusz - a te pety nowe jak się zwą?"
Woźny z dumą odparł: "Mentolowe"!!!

Na "Wawele" (były wówczas takie modne papierosy) Ewa Łagodzka - przy wtórze Włodka Plaskoty - śpiewała w krakowiakowym rytmie:

"Na Wawel, na Wawel, krakowiaku żwawy,
Podumaj, potęsknij - gdzie ci do Warszawy?
Gdzie ci do Warszawy, krakowiaczku bystry,
Ty masz tylko Wawel, Warszawa ministry..." 

Itd., itd.... Jakżeby się teraz Andrzejowy humor przydał...

Wojciech Dzieduszycki

 
 

[ Autor ] | [ Liryka ] | [ Proza ] | [ Dźwięk ] | [ Słowo ] | [ Obraz ] | [ Podziękowania ]

[ Początek ]