DRAKA W SALI
Straszliwą rzecz opowiem w skrócie
Ogólną bójkę i zatrucie,
Jak wywichnięto kilka stóp
I jak się gęsto ścielił trup!
A było tak, że kiedyś w poście
Zjechali do Dreptaków goście:
Ciotka i szwagier oraz teść,
Aby się napić względnie zjeść.
Za nimi przybył również stryjek...
Ze studzieniny wyjął palcem świński ryjek,
Na poczekaniu cały zjadł
I zaraz potem trupem padł.
I wszystkich wnet ogarnął strach -
I każdy wołał: - Och! i Ach!
A gdy stryjaszek ostygł już,
To dziadzio wyjął ostry nóż
Z nierdzewnej stali
I gospodarza nożem bęc!
A tamten puścił talerz z ręc
I się wywalił!
Szwagierka zaś krzyknąłwszy w głos
Dziadziowi wbiła młotkiem nos
Na kilka cali.
A potem znów podniosła młot
I utrupiła biedną ciotkę, draka w sali!
Gdy ta masakra była w trakcie
Ktoś zawiadomił biedną babcię
I babcia zaraz przyszła - lecz
Przyniosła z sobą stary miecz...
A widząc dziadka z wbitym noskiem
Krzyknęła głośno: - Rany boskie!
I uchwyciwszy gardę w dłoń
Wyjęła z pochwy straszną broń...
Lecz teścio z koltem stał za winklem
I od niechcenia ruszył sobie cynklem,
Straszliwy wokół rozbrzmiał huk
I babcia wyciągnęła nóg.
A ja ujrzawszy wszystko to,
tak zapodałam do MO:
Donoszę najuprzejmiej, iż
Nie ocalała nawet mysz,
Ach, cóż za jatka!
Tu leży noga, a tam brew,
A po kotletach spływa krew
I po sałatkach...
Tu - chcąc uciszyć serca stuk -
Połknęłam porzucony tuk
Aż do ostatka...
Ale zaszkodził mi ten szpik,
zawierał bowiem arszenik...
Buź-ka... Wysiad-ka...
Wpisał(-a): Maciej Dębski
|