KONSEKWENCJA
Rzecz się zdarzyła taka, ujmując w jednym zdaniu:
Sierżant Miziak Dreptaka złapał na skrzyżowaniu.
Gwizdnął na niego gwizdkiem, pokiwał mu przed nosem
I wsiadł na niego z pyskiem: -Nie wolno iść ukosem!
Tu spojrzał jak król Dariusz na helleńską ofiarę,
Wyjął dury kwitariusz i mruknął: - Płać pan karę!
Lecz ku zdumieniu świata Dreptak zareplikował:
- Bez mego adwokata nie powiem ani słowa!
Zaś sierżant biedaczyna struchlał i tylko dyszał,
Bo chodził wszak do kina i nieraz to zdanie słyszał,
Kiedy przeróżni gangsterzy żądali adwokatów,
Lecz tu przy naszym skwerze i przy płaceniu mandatu???!
- Ot - myślał - Ale klasa! - Po czym powiedział grzecznie:
- Dzwoń pan do mecenasa, jeśli pan chcesz koniecznie.
Zadzwonił Dreptak z budki, lecz niestety na próżno.
Adwokat w sposób krótki zbył go: "Pan żeś się urżnął".
Tu zaczął się wybrzydzać i wykręcać z afery:
- Panie, ja żesz gram w brydża i mam bombowe kiery!
Zapłać pan te dwie stówki, taka kwota to mięta.
I jeszcze śmichy - chichy robił z klienta.
Wychodzi Dreptak, z gniewu siny i niemy,
A sierżant Miziak pyta: - No i co zapłacimy?
- Owszem - rzekł Dreptak - Czekam! - a Miziak z podziwem wyszeptał
- Pan jest wspaniałym człowiekiem, nie płać pan, panie Dreptak!
Wpisał(-a): Małgorzata "Zuzanka" Krzyżaniak
|