KOLEJARZ
Na stacji Materny Stare
Żył w towarzystwie kobiety
Pewiem kolejarz Kaczmarek
Co wierzył w autorytety.
Regulamin miał za cholewą
I puszczał - tak, jak go uczono
- Jedne pociągi lewą,
A drugie to znów prawą stroną.
I byłby, być może, dożył
Premii i lepszej posady,
Gdyby nie pewni artyści
Z tak zwanej Państwowej Estrady,
Którzy dali raz przedstawienie
Z okazji święta kolejarskiego
I jeden z nich recytował na scenie
Wiersze pana Majakowskiego.
Więc wszyscy bili im brawo,
A w końcu jeden zaśpiewał:
Hej, kto tam rusza prawą?
Lewa! lewa! lewa!
I od owego momentu
Nastąpiła kłopotów kupa
Bowiem kolejarz w wyniku zamętu
(ideowego) całkiem podupadł.
Nawet nie chodził na piwo,
Nie odzywał się do innych osób
Tylko wciąż mruczał: Wajcha na liwo!
A na prawo nie chciał - w żaden sposób.
Spowodował mnóstwo karamboli,
Były przez niego same kłopoty
Az go w końcu szef obtentegolił
I wyrzucił biedaka z roboty.
Teraz pęta się biedny po deszczu
I bez celu przemierza ulice.
Tak to bywa, gdy wskazania wieszczów
Stosujemy zbyt dosłownie w praktyce!
Wpisał(-a): Andrzej Przewoźnik
|