|
KOMISJA I KOMISARZ
W zakładach Emilii Plater
Słynących z produkcji obcążek
Wybrano Komisję-Matkę.
Która jakoś nie chciała zajść w ciążę
Wciąż była Komisją-Panną,
Wybory nie mogły się skończyć,
A tu już robi się rano
I słońce przez szyby się sączy,
A ta Komisja wciąż nie chce
Jak jaka uparta kobieta,
Chociaż sam prezes ją łechce
I szeptem namawia Sekretarz,
I nawet Liga Kobiet
Błaga ją w zgodnym chórze:
- Niechże już pani to zrobi,
Bo my tu w końcu umrzem!
Aż jak Dyrektor nie zaklnie
(co mu się rzadko zdarza):
- Komisji-Matki gdy zabraknie -
Dać Dreptaka na Komisarza!
A Dreptak, który od wtorku
Wprost marzył by zyskać władzę,
Kryguje się: - Dyrektorku,
Nie wiem czy sobie poradzę...
Tak mnie obarczać, pfe, brzydki...
Tu spojrzał nań czułym okiem
I zaczął się drapać w łydki
I wogóle zaczął być kokiet,
Chichotał i wąchał kwiatki,
Jak jaki stary idiota...
Tak zamiast Komisji-Matki
Powstał Komisarz-Ciota!
Wpisał(-a): Maciej Dębski
|
|