|
REKONESANS
Na pewnej leśnej polanie
Wylądowali Marsjanie
W swej marsjańskiej rakiecie.
Był tam Marsjanin tatko
Razem z Marsjanką matką,
A trzecie było dziecię.
Powystawiali czułki
I słuchają, jak pszczółki
Wśród kwiatków huczą,
Na konika polnego
Patrzą i się wszystkiego
Na pamięć uczą.
Przykicała ropuszka,
Zając wystawił uszka,
Sikorka jajka niesie,
Przyszedł Ziutek z Marychną:
To sapną, to przycichną,
Zwyczajnie - jak to w lesie...
Lis się przemknął,
Chrust trzasnął,
Ziutek ziewnął i zasnął,
Brzmią sobie chrząszcze,
Słoneczko grzeje mile,
Maryś weszła na chwilę
W splątane gąszcze...
Marsjanin w swym pojeździe
Ku macierzystej gwieździe,
Czy tam planecie, nadał
Długą relację radiową,
Gdzie wszystko szczegółowo
Opisał to co zbadał;
O tych kwiatkach, jagódkach,
Coś tam na temat Ziutka
I jeszcze inne detale,
A skończył takim zdaniem:
- Niestety drodzy Marsjanie,
Tu rozumnych istot nie ma wcale!
Bo skąd miał wiedzieć ów przybysz,
Nie oblatany na Ziemi,
Że Marysia to urzędniczka,
A Ziutek - inżynier chemik...
Wpisał(-a): Małgorzata "Zuzanka" Krzyżaniak
|
|