|
RZECZ O SUBIEKTYWNYM SPOJRZENIU
We wtorek po południu podczas nieobecności męża pani Joanna Dreptakowa
Dostała nagle intensywnych duszności i rozbolała ją raptownie głowa,
Więc Zenon Dreptak wróciwszy i stwierdziwszy, że żona jego jest chora,
Wezwał telefonicznie pewnego znanego doktora.
A ten Dreptak był zazdrosny o żonę wprost niesłychanie,
Tak, że dość często zwalniał się z pracy,
Wpadał raptownie do domu i przeszukiwał mieszkanie,
Wołając: - Gadaj w tej chwili gdzie są ci łajdacy!
Gregory Peck, Łazuka i ten Toni Sailer?
Ja wiem że ty ich przyjmujesz, ja nie jestem taki frajer!
A ona, ta Dreptakowa, jeżeli mam być szczery,
Przypominała nie tyle Bardotkę, co dziwnego psa Huckelberry.
Więc nikt tam za nią nie szalał, tylko ten Dreptak Zenon
Sobie wmówił, że ona jest cizią, panterą i syreną...
A teraz na przykład lekarz, bo przyszedł już, drzwi otwiera
I powiada: - O, pani jest chora? To niech się pani rozbiera...
Zbladł Dreptak, się zdenerwował, aż mu się ręce pocą
I pyta drżącym głosem: - A to przepraszam, po co?
- Po to - powiada lekarz - że zbadać tę panią mamy!
Co rzekłszy, rozpiął Joannie jeden guzik u flanelowej piżamy.
- Przeziębi się! - pisnął Dreptak i zapiął ten guzik na brzuchu.
- Ależ skąd? - odparł lekarz i odpiął - Przecież tu jest ciepło jak w uchu.
O, proszę, nawet świece w lichtarzach z gorąca się topią...
Dreptak zapiął, lekarz odpiął, Dreptak zapiął, lekarz znowu odpiął.
- Do widzenia, wychodzę, nie mam na żarty ochoty!
- A ile należy się za fatygę? - A sto pięćdziesiąt tysięcy złotych!
Wyszedł lekarz z domu Dreptaka
I pomyślał "Ta Dreptakowa to wyjątkowa pokraka".
A znów Dreptak myślał "Ot, lubieżnik", ale mylili się oba,
Bo ostatecznie nie to jest ładne co ładne, ale co się komu podoba.
Wpisał(-a): Małgorzata "Zuzanka" Krzyżaniak
|
|