Mała Hela (czyli bajeczka w stylu Jachowicza)
Chciała kiedyś mała Hela uczcić Dzień Nauczyciela
Bo jej bardzo była droga ciężka praca pedagoga
Duma przeto, dziecię słabe, jaką by mu zrobić labę
Czy coś uszyć, czy coś kupić i się przy tym nie wygłupić
Stan jej kasy był dość lichy, miała tylko cztery dychy
Więc podkradła stówę ojcu, co ją miał schowaną w kojcu
Rano tatko szukał stówki i robił mamci wymówki
Potem latał za nią z korbą wykrzykując: Oż ty morwo
Wreszcie gonił ją z dwururką i ją nazwał wodną kurką
Ledwie ją ocalił stryjek dając tatce fangę w ryjek
A tatko mu blachę w czoło i zrobiło się wesoło
Zaraz w drzazgi poleciały szafy, krzesła i regały
W pleckach stryjka zieje rana, babcia leży rozdeptana
Aż ktoś wytarł but w biedaczkę biorąc ją za wycieraczkę
Jeszcze się przy tej panice kurcz-luz zrobił w elektryce
Od którego się łagodnie na dziadku zatliły spodnie
A on zamiast siąść do wody siadł w benzynę dla ochłody
Bęc - huknęło jak armata, zjarała się cała chata
Przyjechała straż pożarna, a tu tylko kupka czarna
Nawet sikać szkoda było, tak się to wszystko sfajczyło
Ale wszyscy ocaleli, brakowało tylko Heli
Więc tatko w samych rajtuzach z uporem szukał jej w gruzach
Nie wiedząc że dobre dziecie kupiło prezent i kwiecie
I że właśnie zamaszyście idzie dać to poloniście
By wyrazić swe uznanie, za trud i za wychowanie
Hej radować się należy taką postawą młodzieży
Wpisał(-a): Małgorzata "Zuzanka" Krzyżaniak
|