|
MĘCZEŃSTWO KURKOWIAKA
Na miedzy, za wiatrakiem
Gdy noc zapadła dżdżysta,
Kurkowiak z Fabisiakiem
Spotkali ancychrysta.
Ancychryst był pci żeńskiej,
W odzieży był szatańskiej,
Urody był diabelskiej
A postawy był pańskiej,
Światopogląd miał letki,
Nie był bynajmniej płaski,
Brakowało mu hetki,
Pętelki i zatrzaski,
Nie wierzył w świętą Klarę
I świętego Anzelma,
I w innych świętych parę,
I w ogóle był szelma.
Mówił że tak dla zdrowia
Na miedzy sobie przysiadł,
Więc osłupiał Kurkowiak,
Więc zbaraniał Fabisiak,
I wprost nie byli w stanie
Podjąć żadnej decyzji
Czy dać znać do plebanii,
Czy może do milicji?
Kurkowiak, bardziej cwany
Chciał sprawdzić w sposób chytry
Z czego jest zbudowany
Taki dany ancychryst?
Lecz że już był wiekowy
Więc niewiele potrafił,
Zrobił się fioletowy
I zaraz szlag go trafił,
I wszystkich tak przeraził,
Że - gdy już był pogrzebion -
Nawet ksiądz się wyraził
Że to zarządzenie niebios,
Odtąd w zimie i w lecie
Coś huka w ciemnym gaju....
To inni, zacni kmiecie
Ancychrysta szukają,
Co był zły, miał płeć żeńską,
I w powietrzu się rozwiał,
Bo też chcą śmierć męczeńską
Ponieść....
Tak jak Kurkowiak!
Wpisał(-a): Maciej Dębski
|
|