|
Mezalians
Ot zamieszanie i panika,
Mać płacze, tato się uskarża:
Syn wysokiego urzędnika
Kocha się w córce badylarza!
Ba, żebyż to się kochał ino,
Nikt by mu nie rzekł nic w tym względzie,
Lecz on, stanąwszy przed rodziną
Oświadczył, że się żenić będzie!
Wuj ta aż wychlał ćwiartkę ginu,
Babcia to siadła aż w sałatkę,
Zoś ojciec jęknął: - Sukinsynu!
(niechcący obrażając matkę),
Następnie usiadł na wersalce,
Wziął tego syna na kolana,
I zaczął o klasowej walce
Mu mówić, o drobnomieszczanach,
Wprost z ust mu wytryskało złoto,
Gdy tak dowodził i basował,
Żeśmy nie o to, i nie po to,
Żeby ten syn się deklasował!
O naszych wspomniał mu sukcesach,
Omówił system gospodarczy,
Że coraz lepiej jest w GS-ach
I że Tarnobrzeg to aż warczy!
Wtem - na kulturę mu skręciło,
Więc dolejże wysnuwać wnioski:
- Tak fajnie jeszcze nam nie było,
Naraz i Niemem, i Żukrowski!
Tu, sądząc, że się syn już zmienił,
Pogłaskał go i spytał rzewnie:
- No i co? Czy się będziesz żenił?
Syn ziewnął, po czym rzekł.- No pewnie!
- Zdrajco! Więc nic cię nie obchodzi
Turoszów, Lubiń i Legnica?
- Obchodzi... - odparł grzecznie młodzik -
Ale z tej Kaśki jest fest szpryca...
Ojciec się jeszcze chwilę dąsał,
Spoglądał po zemdlonych ciociach,
Aż mruknął, podkręcają wąsa:
- Hm... szpryca, a wierząca chociaż?
Wpisał(-a): Małgorzata "Zuzanka" Krzyżaniak
|
|