|
Modus vivendi
Stonka obficie się pleni,
Chmura nad wioską się kłębi.
Chłopi, śmiertelnie znudzeni,
Szukają modus vivendi.
Szukają go, het, na wygonie,
W obejściu tez i na strychu
I rozkładają dłonie,
Na znak, że ani słychu.
I dalejże dawaj hukać
Po polach, lasach i skałach,
Bo modus vivendi szukać
Kazał im jeden działacz,
Co bardzo ostatnio podrósł
I krzyczał w telewizorze:
- Szukajcie, chłopi, modus
Vivendi o każdej porze!
Szukają więc nieboraki,
Zrezygnowani prawie,
Patrzą się między krzaki,
A tam coś siedzi na trawie.
Uszy ma takie wielgachne,
Wąsy na metr ma z górą
I Dreptakówną Kachnę
Trzyma przed sobą oburącz.
Lecz kto tam taki? Nie wiedzieć.
Czy to konwojent z banku
Czy nienormalny niedźwiedź,
Czy, wstyd powiedzieć, kangur?
Dopiero, jak się poderwał,
Jak dał do gaju susa,
To wszyscy w krzyk: - O, ścierwo,
Łapcie żesz tego modusa!
Niestety, szukają go dotąd,
A on poszedł w PGR-y.
Pytali się Kachny, kto to,
Mówiła, że chyba weneryk.
Pytali się zoologa,
To aż z wrażenia zarzęził
I jęknął: - Olaboga,
Sinantropus Pekinensis!
Pytali się sekretarza
GRM, Jóźka Magierę,
To on się bardzo uskarżał
Na Kurdów i na Abwehrę.
Pytali się wreszcie plebana,
Który obsłużył ich dobrze:
Cytował Świętego Jana,
A potem wziął jak za pogrzeb.
więc jakoś się wszystko nie klei
Lecz nastąpi poprawa w tym względzie:
Ta Kachna jest przy nadziei,
Zobaczymy, co z tego będzie.
Wpisał(-a): Małgorzata "Zuzanka" Krzyżaniak
|
|