[Kacik absurdu im. Andrzeja Waligórskiego]


Docent BassetDwanaście prac Herkulesa MiziakaRycerzy Trzech
Piąty peronListy Pana MichałaPozostałe drobiazgi


Wielmożny Panie Hetmanie.

   Spieszę,  by donieść o poczynaniach niejakiego atamana Kaszpi-
rowskiego, któren  przybył  tu,  jako domniemywam, z poduszczenia  
Krymu,  aby  przeprowadzić rzekome seanse biogergene... bioergen-
gro... bioenergore... tepa... tfu!, jakieś oszustwa  hipnotyzers-
kie.  A  to  zapewne w celu osłabienia morale naszej bohatyrskiej
załogi. Na dowód zasię swych wątpliwych  umiejętnościów przywiózł 
ze  sobą domniemanych ozdrowieńców, a mianowicie Czukcza-niemowę, 
który  po  trzech posiedzeniach dalej nic nie mówi, ale za to za-
czął  pisać,  i  to po francusku, co dziwne, ponieważ, nie znając 
onego  języka, nie rozumie nic z tego, co napisze. Przywiózł rów-
nież pana Boskiego, tatusia Zosi Boskiej, któremu po zahipnotyzo-
waniu  cofnęły się nieoczekiwanie hemoroidy, z tym, że cofnęły mu
się zbyt głęboko, bo aż do gardła, nie muszę przeto tłumaczyć ja-
kowe  dźwięki  wydaje  ów  nieszczęsny rycerz, gdy chce co powie-
dzieć.  Zebraliśmy  się  tedy  we chreptiowskiej świetlicy, a pan 
Kaszpirowski wezwał chorych, aby natychmiast  wyzdrowieli. Poczem  
wyładował  w  nich swą energię, ale niestety niecelnie, przypusz-
czalnie  trafiając  o jedno miejsce za bardzo w lewo,  gdyż Józwa  
Butrym  bez Nogi nie odzyskał tejże nogi, która natomiast wyrosła 
jako  trzecia siedzącemu obok staremu Nowowiejskiemu, czekającemu  
na zrośnięcie się gardła poderżniętego swego czasu przez Azję Tu-
chajbejowicza.  Aliści  moc  przeznaczona na to zrośnięcie poszła
w  kredens i rykoszetem trafiła w moją Baśkę, której rzeczywiście 
natychmiast  zarosło, ale niestety nie gardło. Gdy zasię panu Mu-
szalskiemu  coś  urwało jajco, i przyfastrygowało je do nosa Ewce 
Nowowiejskiej, tedy nastąpiła okrutna panika, powstrzymana dopie-
ro  przeze srogiego Luśnię, któren ze właściwym sobie profesjona-
lizmem, ucapiwszy onego czarodzieja za kark zasadził go na sztyw-
ny  pal  Azji,  z  którego ów nasłaniec ode trzech dni przemawia, 
w obronie wartościów humanitarnych, na szczęście cyrylicą, której 
prawie nikt nie rozumie.

                              O których to wydarzeniach donosząc, 
                           Jednocześnie czujności swoje deklaruję 
                                        I kreślę się z poważaniem 
                                           Pułkownik Wołodyjowski   
                            Co mu może Kaszpirowski he, he, he...

Wpisał(-a): Aleksander Masłowski

<< Poprzedni odcinek | Następny odcinek>>

[ Autor ] | [ Liryka ] | [ Proza ] | [ Dźwięk ] | [ Słowo ] | [ Obraz ] | [ Podziękowania ]

[ Początek ]