[Kacik absurdu im. Andrzeja Waligórskiego]


Docent BassetDwanaście prac Herkulesa MiziakaRycerzy Trzech
Piąty peronListy Pana MichałaPozostałe drobiazgi


Pułkownik Michał Wołodyjowski  
do 
Pana Hetmana Jana... Ha, ha, ha... Hetmana... Ha... Jana...
...Jana Sobieskiego, 
co lubi ten, tego... 
Hi, hi, hi... 
Co to ja, jakaś poeta jestem? Czy co? No, ale do rzeczy:

   Szanowny Panie Hetmanie,

   Zgodnie z Pańskim zaleceniem przesyłam informację na temat za-
chowania się i poczynań pana Zagłoby, któren ubrdał sobie, że sam
ostanie hetmanem, a Pana z owej posady  wygryzie,  we  którym  to
celu usiadł we pośrodku świetlicy, kędyśmy swoje gawędy rycerskie
wiedli i, beknąwszy głośno dla zwrócenia na się uwagi, powiedział  
przewrotnie:  "Ja  tam  hetmanem  być  nie  zamieruję, choćby mię 
i prosili." "No i duże dobre." - odrzekł z  ukraińska Rusin,  pan  
Motowidło,  a  inni  mu powtórzyli, co nader Zagłobę zdetonowało, 
więc przez chwilę milczał, a potem,  by  ponownie zainteresowanie  
wywołać, wyciągnął oburącz zza pazuchy hetmański piernacz i pier-
nął  nim  w  stół  dębowy, na poły go rozłupując, zaś gdy umilkły 
oklaski, temat swój  kontynuował, powiadając: "Bo poniektórzy mię 
bardzo  proszą, abym był hetmanem, ale po co mi to, ha?" "Ta pew-
ni!" - zgodził  się  prostodusznie pan Motowidło - "Na szczo tobi 
Onufryj hetmanom buty? Ne lipsze to w  Chreptiowi sydyty, taj ho-
ryłku  pyty?"  "A  hoczesz  w  mordu?" - wrzasnął roz... rozwś... 
rozwś...  rozwś...  rozwścieczony  pan  Zagłoba  i,  nie czekając 
na  odpowiedź, posłał Motowidłę na deski, czym zyskał sobie kilku 
zwolenników,  między niemi zaś pana Ketlinga, któren ostatnio do-
robił sobie niemieckie pochodzenie, przerabiając we dowodzie oso-
bistem  narodowość  "Szkot" na "Szkop", a  nazwisko "Ketling"  na  
"Goering", a teraz odezwał się swą literacką niemczyzną: "Ja, das 
ist  ajne  gute ideje, herr Cakloba zol ein sztumbanhetman  zajn,  
ajwaj, ajwaj." "Nie proście mnie!" - zakrzyknął pan Zagłoba, któ-
ry tylko czekał na takową okazyję - "Jam  buławy niegodzien!  Oj,  
niegodzien! Lepsi są tu ode mnie... Chyba, żeby cały Naród... Pó-
ki  co,  odchodzę we samotność i oczekuję propozycjów." Co rzekł-
szy,  zatrzasnął  się  we  stanicznej klozetierze, a gdyśmy go po 
kilku  godzinach błagali, aby i nas tam wpuścił, gwoli pofolgowa-
niu  naturze,  on  udawał, że o hetmaństwo go błagamy, i odmownie 
nas załatwiał, aż i załatwieniem się skończyło, gdyż całe  rycer-
stwo,  dłużej zdzierżyć nie mogąc, po dniestrowych jarach i komy-
szach się rozbiegło, strasząc kanonadą luźne kupy tatarskie i ko-
zackie,  o czem z zadowoleniem meldując, służby swoje wojenne po-
lecam,

                 Michał Wołodyjowski, co też mógłby być hetmanem, 
                                       bo miewa buławę nad ranem.

Wpisał(-a): Aleksander Masłowski

<< Poprzedni odcinek | Następny odcinek>>

[ Autor ] | [ Liryka ] | [ Proza ] | [ Dźwięk ] | [ Słowo ] | [ Obraz ] | [ Podziękowania ]

[ Początek ]