[Kacik absurdu im. Andrzeja Waligórskiego]


Docent BassetDwanaście prac Herkulesa MiziakaRycerzy Trzech
Piąty peronListy Pana MichałaPozostałe drobiazgi


Kociaku mój najmilejszy,

   Zima  już  u  nas sroga, wilcy okrutnie wyją na Dzikich Polach
kołchozowych, a mróz takowy, iże wczoraj panu Muszalskiemu  jajca
zamarzli,  gdy  je  niósł  z  kurnika na kolacyję. Sławny jest to
łucznik i w bitwie straszny, gdyż przednio z łuku szyje, z tym iż
wzrok  ma  nieco krótki, przeto nasampierw strzela, potem okulary
na nos nadziawszy patrzy dopiero, w kogo utrafił. Zasię  gdy  po-
hańca,  tedy  zaraz  z  radości  jako cyga podeskakuje, gdy zasię
niechcący rodaka utrafi, prędko księdza Kamińskiego przyzywa, aby
po  katolicku  na  śmierć  go dysponował. Co do onego księdza, to
popadł on był ostatnio w przykre dziwactwo, gdyż uroił sobie, żem
powinien  we  Kamieńcu prochami w powietrze się wysadzić, a uroi-
wszy - nawet kazanie na mój pogrzeb  ułozył  i  teraz  co  chwilę
repetycją  sobie urządza, waląc w bęben i wołając: "Panie pułkow-
niku  Wołodyjowski!". "A  co?" - pytam w dobrej wierze.  "A  wróg  
w  granicach." - krzyczy  ksiądz. - "Ty zasię na koń nie siadasz, 
po szablę nie sięgasz, w pole nie ciągniesz..." Co gorsza wszakoż 
ma  on też pretensyje, że zamawiając owo kazanie w koszta był po-
leciał, a nawet rozpowiada, żem świnia i że mu na złość  się  nie
wysadzam. Święta tuż tuż i dufam, duszo moja, że zjedziesz tu la-
da tydzień, a nawet stanicę osobiście wychędożyłem...  
   Co to ja chciałem jeszcze napisać... Aha! 
   Bawiła tu ostatnio pani Boska z córeczką Zosią, które na  Krym
jadą, aby tatusia z niewoli wykupić, aleć on podobno  do  Górnego  
Karabachu  przedan, i to niedrogo, gdyż jeńcy bardzo potanieli do 
tego stopnia, iż nasz Selim za jednego wielbłąda kupił był ostat-
nio  sześć  chrześcijańskich  dziewic,  które  niczym jeszcze nie 
zgrzeszyły,  a  już najmniej urodą, w związku z czym Selim prawi, 
iże z wielbłądem miał większą przyjemność, lecz niewczesna to już  
tęsknica, gdyż wielbłąd obrażony nie pisze, nie dzwoni. Wspomnia-
łem  wielbłąda  i  Ty zaraz, Basieńko, jako żywa przede oczyma mi  
stanęłaś,  przeto  zdzierżyć  dłużej nie mogąc, pogoniłem do pana 
Zagłoby i spuściłem się przed nim raptownie ze swego afektu, a on
- najsampierw  ze  strachu  na  szafę  wyskoczył, ale natychmiast 
z niej zleciał, pijanym będąc, jako to zwyczajnie na  kresach.  
   Pośpieszaj przeto, Hajduczku, ja tu choinkę rychtuję i jakiego 
tęgiego grasanta na szpic zasadzę, najlepiej Azję Tuchajbejowicza,  
bo on świeci długo.

                                             Twój Miszka Wołodyj, 
                                Pierwsza szabla Rzeczypospolitej, 
                                              Ale druga pochwa...

Wpisał(-a): Małgorzata "Zuzanka" Krzyżaniak

<< Poprzedni odcinek | Następny odcinek>>

[ Autor ] | [ Liryka ] | [ Proza ] | [ Dźwięk ] | [ Słowo ] | [ Obraz ] | [ Podziękowania ]

[ Początek ]