|
Pułkownik Michał Wołodyjowski
do
Pana Hetmana Sobieskiego,
przyszłego Króla Polskiego,
o czym przedwcześnie dziś prawić,
lecz ja wiem kogo obstawić hi hi hi
Wasza Mści, Pści, Kci, Koci, Łapci, Piciu, Piciu, Gizi, Gizi,
Pański sługa Panu lizi, Bziu!
Spieszę aby donieść, że reprywatyzacyja coraz szersze tu zata-
cza kręgi i przekracza wszelkie granice, a roszczenia rzekomych
obszarników, wyzutych ze swych majątków w czasie wojen kozackich
bezczelnością swoją wielce mię niepokoją.
I tak, nie dalej jak wczoraj, zgłosił się był do mnie niemie-
cki oficyjer, niejaki Hans Franck, będący aktualnie w randze ge-
nerała-gubernatora i, strzeliwszy obcasami, wyciągnął znienacka
rękę, co miało być gestem powitalnym, aliści ja w nieświadomości
swojej, sądząc że zamierza mi normalnie dać w mordę, zrobiłem
unik i to tak skuteczny, iż zacne chłopisko przywaliło w stojącą
tamże zbroicę usarską i, krwawiąc obficie, jęło się żalić we
słowach następujących:
"O krojc donnerwetter noch ajnmal
O sztumbanfirer naser mater hausbezecung!
O kurdupel selbstbedinung kurwen sztrase!
Zanitet, zanitet, wo ist waser und klozet!?
Ich will zofort nach dojcze republik faren
Wo ich habe majne Helge und auto mit golden felge."
Aż dopiero pod wieczór, oprzytomniawszy cośkolwiek, oświadczył
mi szkop poczciwy, iż ubiega się o zwrot zamku Wawel, we którym
podobno swego czasu gospodarzył i dobrze mu się przysłużył
w dziedzinie remontów.
Zaraz też insi również wystąpili o swe zamki i pałace, a mia-
nowicie Ulrich von Jungingen o Malbork, a Wojciech Dzieduszycki
o Wysoki Zamek, a Józef Stalin o Pałac Kultury i Nauki imienia
Stalina, a hetman Stanisław Żółkiewski o Kreml, a nasza Horpyna
o alimenty za syna, którego jej ktoś w onym zamęcie na prędce
zmajstrował. Ja też mógłbym, jak szaleniec, upomnieć się o Kamie-
niec, ale że mam dobrze w głowie, poprzestanę na Chreptiowie,
czyli na małej stanicy z Basieńką zamiast strzelnicy.
Nu i budiet! W dalszym ciągu mojego raportu chciałbym donieść,
że po multańskiej stronie uruchomiły się różne wraże zjawiska,
przede wszystkim upiory po kurhanach strasznie wyją z głodu,
a już szczególnie ów, znany Panu, upiór Kubuś, na kurhanie Mama-
ja, co miał wielkie uszy, wyje z całej duszy. Poza tym zasię nie-
boszczykowie różni z grobów powstali, na przykład ta ciota - pan
Longinus Podbipięta, z Zerwikapturem na wierzchu, łazi po stepie
o zmierzchu, śpiewa blusy i godzinki i ryćka małe dziewczynki,
więc zewsząd spieszą maleństwa, łase takiego męczeństwa, hosanna,
brytfanna, gwóźdź, joj. Snuje się tu również dość świętej pamięci
ów ataman Sucha Ruka, nasadzony ongiś na pal przez równie świętej
pamięci kniazia Jaremę, cały czerwony z wysiłku, drepcze z onym
słupem w tyłku, a za nim moja ex-narzeczona - Anusia Borzobohata,
małutka, ale cycata, co umarła po stosunku z husarzem w pełnym
rynsztunku, któren był kawał wałkonia, tak że nawet nie zsiadł
z konia, jeno z krzykiem: "Gorze! gorze!" wlazł z perszeronem na
łoże. Budzi się księżna Gryzelda i co widzi? Rozenfelda! Który,
rzadkość w czasie owym, był husarzem mniejszościowym, atoli
dzielnym rycerzem, choć z obrzezanym koncerzem.
Mamo, co ja wygaduję, chyba swój list spuentuję,
życząc szczęścia w Nowym Roku
i potężnej siły w kroku,
którym zmierzasz Waść w swą stronę.
Cześć!
Wołodyj wraz z załogą.
Wpisał(-a): Aleksander Masłowski
|
|