[Kacik absurdu im. Andrzeja Waligórskiego]


Docent BassetDwanaście prac Herkulesa MiziakaRycerzy Trzech
Piąty peronListy Pana MichałaPozostałe drobiazgi


Pułkownik Michał Wołodyjowski
do
Pana Hetmana Sobieskiego,
przyszłego Króla Polskiego,
o czym przedwcześnie dziś prawić,
lecz ja wiem kogo obstawić hi hi hi

   Wasza Mści, Pści, Kci,  Koci, Łapci, Piciu, Piciu, Gizi, Gizi,
Pański sługa Panu lizi, Bziu!

   Spieszę aby donieść, że reprywatyzacyja coraz szersze tu zata-
cza  kręgi  i przekracza wszelkie granice, a roszczenia rzekomych 
obszarników, wyzutych ze swych majątków w czasie wojen  kozackich
bezczelnością swoją wielce mię niepokoją.
   I  tak, nie dalej jak wczoraj, zgłosił się był do mnie niemie-
cki  oficyjer, niejaki Hans Franck, będący aktualnie w randze ge-
nerała-gubernatora i,  strzeliwszy  obcasami, wyciągnął znienacka
rękę, co miało być gestem powitalnym, aliści ja w  nieświadomości
swojej,  sądząc  że  zamierza  mi normalnie dać w mordę, zrobiłem
unik i to tak skuteczny, iż zacne chłopisko przywaliło w  stojącą
tamże  zbroicę  usarską  i,  krwawiąc  obficie, jęło się żalić we
słowach następujących:

"O krojc donnerwetter noch ajnmal
O sztumbanfirer naser mater hausbezecung!
O kurdupel selbstbedinung kurwen sztrase!
Zanitet, zanitet, wo ist waser und klozet!?
Ich will zofort nach dojcze republik faren
Wo ich habe majne Helge und auto mit golden felge."

   Aż dopiero pod wieczór, oprzytomniawszy cośkolwiek, oświadczył 
mi szkop poczciwy, iż ubiega  się  o zwrot zamku Wawel, we którym
podobno  swego  czasu  gospodarzył i  dobrze  mu  się  przysłużył  
w dziedzinie remontów.
   Zaraz  też insi również wystąpili o swe zamki i pałace, a mia-
nowicie  Ulrich von Jungingen o Malbork, a Wojciech  Dzieduszycki
o  Wysoki  Zamek,  a Józef Stalin o Pałac Kultury i Nauki imienia
Stalina,  a  hetman Stanisław Żółkiewski o Kreml, a nasza Horpyna 
o  alimenty  za  syna,  którego jej ktoś w onym zamęcie na prędce 
zmajstrował. Ja też mógłbym, jak szaleniec, upomnieć się o Kamie-
niec,  ale  że  mam  dobrze w głowie, poprzestanę na Chreptiowie,
czyli na małej stanicy z Basieńką zamiast strzelnicy. 
   Nu i budiet! W dalszym ciągu mojego raportu chciałbym donieść, 
że po multańskiej stronie uruchomiły się  różne  wraże  zjawiska,  
przede  wszystkim  upiory  po  kurhanach  strasznie wyją z głodu, 
a już szczególnie ów, znany Panu, upiór Kubuś, na kurhanie  Mama-
ja, co miał wielkie uszy, wyje z całej duszy. Poza tym zasię nie-
boszczykowie  różni z grobów powstali, na przykład ta ciota - pan
Longinus  Podbipięta, z Zerwikapturem na wierzchu, łazi po stepie
o zmierzchu, śpiewa blusy i godzinki i  ryćka  małe  dziewczynki,
więc zewsząd spieszą maleństwa, łase takiego męczeństwa, hosanna,
brytfanna, gwóźdź, joj. Snuje się tu również dość świętej pamięci
ów ataman Sucha Ruka, nasadzony ongiś na pal przez równie świętej 
pamięci  kniazia Jaremę, cały czerwony z wysiłku, drepcze z  onym 
słupem w tyłku, a za nim moja ex-narzeczona - Anusia Borzobohata, 
małutka,  ale  cycata,  co umarła po stosunku z husarzem w pełnym  
rynsztunku,  któren  był  kawał wałkonia, tak że nawet nie zsiadł 
z konia, jeno z krzykiem: "Gorze! gorze!" wlazł z perszeronem  na  
łoże.  Budzi  się księżna Gryzelda i co widzi? Rozenfelda! Który, 
rzadkość  w  czasie  owym,  był  husarzem  mniejszościowym, atoli 
dzielnym rycerzem, choć z obrzezanym koncerzem. 

                 Mamo, co ja wygaduję, chyba swój list spuentuję, 
                                    życząc szczęścia w Nowym Roku 
                                          i potężnej siły w kroku, 
                               którym zmierzasz Waść w swą stronę.

                                                            Cześć!

                                            Wołodyj wraz z załogą.

Wpisał(-a): Aleksander Masłowski

<< Poprzedni odcinek | Następny odcinek>>

[ Autor ] | [ Liryka ] | [ Proza ] | [ Dźwięk ] | [ Słowo ] | [ Obraz ] | [ Podziękowania ]

[ Początek ]