|
Pułkownik Michał Wołodyjowski
Do Pana Hetmana Jana Sobieskiego
Przewodniczącego Narodowej Rady Obrony
Jaśnie Panie Hetmanie, zgodnie z rozporzadzeniem Pańskiem zor-
ganizowałem we Chreptiowie rozdawnictwo bezpłatnej zupki dla ubo-
giego rycerstwa, tako zwanej "kuroniówki", gdyż gotowanej głównie
na kurach padłszych ode kurzego moru, za co zresztą obarczyliśmy
odpowiedzialnością poprzednią ekipę, która natychmiast zwaliła
winę na zniszczenia wojenne sprzed 50 laty, co sprawę pomoru
umorzyło. Jako pierwszy ubogi głodny rycerz zjawił się oczywiście
ów stary pieczeniarz pan Zagłoba, ze świadectwem ubóstwa w jed-
nej, a z chochlą w drugiej dłoni. I wychłeptał z marszu od razu
dwa litry, ale zaraz je wielkodusznie zwrócił do kotła i gębę
czapką wytarłwszy, oświadczył szlachetnie, że rezygnuje z onej
darmochy na rzecz uboższych kolegów. co widząc inni oficyjerowie
również wyrzekli się pośpiesznie zupki, przeto nazajutrz zapro-
ponowaliśmy ją prostym dragonom, a moja Basieńka nawet wywiesiła
afisz, zawiadamiający iż pani komendantowa osobiście żołnierstwu
zupy dawać będzie. Niestety, niewczesny jajarz, pan Motowidło,
natychmiast dokonał na onym plakacie dość prostej poprawki,
w rezultacie której Baśka moja po półtorej godzinie dopiero
zorientowała się, iż daje onemu żołdackiemu chamstwu nie to, co
dawać miała. Że zaś w międzyczasie zupa skisła, przeto wylaliśmy
ją do Dniestru i teraz żadna wataha ode multańskiej strony prze-
prawić się już nie śmie, prócz słynnego grasanta Azji Beja, ale
ów ma polipy w nosie i żaden smród mu niestraszny, czym wielką
wszystkich kresowych wojowników wzbudza zazdrość i nie mniejszą
w nich budzi estymę. O czym słusznie donosząc, służby swoje po-
wolne Panu Hetmanowi polecam
Pułkownik Wołodyjowski,
Tego wzrostu, co Żukrowski
Oraz mąż wesołej Basi,
Co gdy gruchnie, świece gasi.
Wpisał(-a): Małgorzata "Zuzanka" Krzyżaniak
|
|