[Kacik absurdu im. Andrzeja Waligórskiego]


Docent BassetDwanaście prac Herkulesa MiziakaRycerzy Trzech
Piąty peronListy Pana MichałaPozostałe drobiazgi


Pułkownik Michał Wołodyjowski
Do Pana Hetmana Jana Sobieskiego
Przewodniczącego Narodowej Rady Obrony

   Jaśnie Panie Hetmanie, zgodnie z rozporzadzeniem Pańskiem zor-
ganizowałem we Chreptiowie rozdawnictwo bezpłatnej zupki dla ubo-
giego rycerstwa, tako zwanej "kuroniówki", gdyż gotowanej głównie
na kurach padłszych ode kurzego moru, za co zresztą  obarczyliśmy
odpowiedzialnością  poprzednią  ekipę,  która natychmiast zwaliła
winę na zniszczenia wojenne sprzed  50  laty,  co  sprawę  pomoru
umorzyło. Jako pierwszy ubogi głodny rycerz zjawił się oczywiście
ów stary pieczeniarz pan Zagłoba, ze świadectwem ubóstwa  w  jed-
nej,  a  z chochlą w drugiej dłoni. I wychłeptał z marszu od razu
dwa litry, ale zaraz je wielkodusznie zwrócił  do  kotła  i  gębę
czapką  wytarłwszy,  oświadczył  szlachetnie, że rezygnuje z onej
darmochy na rzecz uboższych kolegów. co widząc inni  oficyjerowie
również  wyrzekli  się pośpiesznie zupki, przeto nazajutrz zapro-
ponowaliśmy ją prostym dragonom, a moja Basieńka nawet  wywiesiła
afisz,  zawiadamiający iż pani komendantowa osobiście żołnierstwu
zupy dawać będzie. Niestety, niewczesny  jajarz,  pan  Motowidło,
natychmiast  dokonał  na  onym  plakacie  dość  prostej poprawki, 
w  rezultacie  której  Baśka  moja  po  półtorej godzinie dopiero 
zorientowała  się,  iż daje onemu żołdackiemu chamstwu nie to, co 
dawać  miała. Że zaś w międzyczasie zupa skisła, przeto wylaliśmy 
ją  do Dniestru i teraz żadna wataha ode multańskiej strony prze-
prawić  się już nie śmie, prócz słynnego grasanta Azji Beja,  ale  
ów  ma  polipy  w nosie i żaden smród mu niestraszny, czym wielką 
wszystkich  kresowych  wojowników wzbudza zazdrość i nie mniejszą 
w  nich  budzi estymę. O czym słusznie donosząc, służby swoje po-
wolne Panu Hetmanowi polecam

                                          Pułkownik Wołodyjowski,
                                       Tego wzrostu, co Żukrowski
                                           Oraz mąż wesołej Basi,
                                    Co gdy gruchnie, świece gasi.

Wpisał(-a): Małgorzata "Zuzanka" Krzyżaniak

<< Poprzedni odcinek | Następny odcinek>>

[ Autor ] | [ Liryka ] | [ Proza ] | [ Dźwięk ] | [ Słowo ] | [ Obraz ] | [ Podziękowania ]

[ Początek ]