|
Pułkownik Michał Wołodyjowski
do
hetmana Jana Sobieskiego we Jaworowie,
obszar pojatłański,
główny sztab hetmański.
Szanowny Panie Hetmanie Janie
Donoszę uprzejmie o sytuacyji w Pierwszym Pułku Semenów, we
skrócie PPS, pozostającym dotychczas pode komendą pana Motowidły.
Owoż od pewnego czasu do pewnego znaczenia doszedł tam rotmistrz
Lipski, chyba z Lipków się wywodzący i byłby się wzmógł ponad
miarę, gdyby nie uczyniłby mu dywersyji pewien porucznik Ikono-
wicz, zwany tak ode ikony, którą rad wymachiwał, wołając przy
tem, cytuję:
"Gorze mnie, bracia, gorze i wam,
W jedności zguba, w rozłamie chluba,
Kto Lipskiego słucha, tego czart wyrucha.
Jam prawdziwy socjalista,
chwała mi, chwała wieczysta"
i temu podobne hasła. Gdy wszelakoż częśc Semenów do siebie prze-
ciągnął, nazwał ich Rewolucyją Demokratyczną i sukcesem się rado-
wał, wtem znienacka jeden Grzegorz, taki zwinny jako węgorz, wy-
skoczywszy z flanki, utworzył frakcyję pode tytułem Tymczasowy
Komitet Krajowy, do którego przeciągnął część młodzieży, a to
dzięki hasłu:
"Każda PPS-ówa hoża
Hejże do łoża Grzegorza".
Nóże się wtedy tworzyć insze apostazyje i dewiacje a asocjacy-
je. Stary warchoł, pan Zagłoba, zara dla niepoznaki nadał sobie
tytuł VIP, czyli Bardzo Ważna Osoba, ale w miarę ponoszonych
klęsk rezygnował z poszczególnych członów owego określenia, tak
że w końcu podpisywał się jeno Osoba, a ode wczoraj już tylko
Osóbka, z tym, że Morawski, jako iż rzekomo z Moraw się wywodzi,
pode którym to pseudonimem okrzyknął PPS odrodzoną, ale w żadnym
razie nie odmłodzoną, gdyż sami tam starcy, kombatanci znad Bos-
foru, większość z wapnia i fosforu, część z paraliżem zaworu. Tuż
za nim podskoczyli rzekomi Socjałdemokraci, tworząc swe własne
watahy i luźne kupy, a to esauł Kwaśniewski, któren ma na sztan-
darze wypisane: "Zawżdy u Kwacha znajdzie się flacha", jako też
wicefeldmarszałek Fiszbach z dewizą "Znać Fiszbachu po zapachu",
co nie ma sensu, ale brzmi bardzo wdzięcznie. Owoż wszystkie owe
ugrupowania zwołały były kongres zjednoczeniowy, skąd głośne
krzyki dochodzą, dym w niebo biją, a trupów pachołkowie co i raz
wynoszą, o czem z pełnym obiektywizmem donosząc, kreślę się z po-
ważaniem
Michał Wołodyjowski, takoż były socjalista,
Co jak śpi, to czasem śwista.
Wpisał(-a): Małgorzata "Zuzanka" Krzyżaniak
|
|