[Kacik absurdu im. Andrzeja Waligórskiego]


Docent BassetDwanaście prac Herkulesa MiziakaRycerzy Trzech
Piąty peronListy Pana MichałaPozostałe drobiazgi


Michał Wołodyjowski 
do 
Pana Hetmana Jana Sobieskiego.

   Wasza Hetmańska Mości!

   Melduję  najuprzejmiej, iż zgodnie z Pana hetmańskim rozkazem,
zamierzałem wybrać się onegdaj na podjazd,  aby  stwierdzić,  czy
sułtan rusza już całą swą potencją, czy też może tylko kawałkiem.
Gdym jednakowoż zakomenderował: "Dragoni na koń!" okazało się, iż
dragonia  sztrajkuje, domagając się podniesienia żołdu o dwieście
procent, udziału we degustacyi dziewic chrześcijańskich  odbitych
Tatarom, oraz zmiany wiechci w butach co kwartał, nie zasię, jako
dotychczas, co pół roku. Wdałem się tedy byłem we rokowania, któ-
re zakończyły się podpisaniem słynnych Porozumień Chreptiowskich, 
zaczem chorągiew dragońska udała się we  dziękczynną  pielgrzymkę  
do cudownej figury przy sierocym brodzie, przedstawiającej świętą 
męczennicę,  Gazyfikacyję  del  Rio,  zgwałconą na proszek przeze 
hordy Atylli, przy czym nie przez wszystkie, gdyż część poszła na 
północ, mordując i  paląc, głównie  zresztą radomskie, bo inszych 
nie szło dostać. Chciałem tedy ruszyć na ów podjazd na czele Lip-
ków,  ale oni na odmianę demonstrowali akurat swą odrębność naro-
dowościową,  żądając  autonomii,  uznania swego śwargotu za język  
państwowy i wyrżnięcia w pień Czeremisów. Przykazawszy  jeno, aby 
po  dyskusyi  oczyścili majdan z odrąbanych członków, a takoż nóg 
i  rąk,  udałem  się z prośbą o patrol do Semenów pana Motowidły. 
Oni wszelakoż świętowali rocznicę bitwy pod Beresteczkiem, odpra-
wując zmianę warty, słuchając  przemówień,  i fetując  przybyłych 
zewsząd  zasłużonych emigrantów, których dotychczas nazywali "wy-
rzutkami  kozaczyzny",  a  nawet "wypierdkami...", za przeprosze-
niem,  "...siczy".  Obecnie  jednakowoż  zapałali  do nich  iście  
franciszkańską miłością, wyrażającą się głównie  we namowach, aby 
owi  repatrianci  zainwestowali co nie co w nasz podupadły futor, 
na  co tamci odpowiadali wymijająco, cytuję: "Pomożemo wam, brat-
cy,  skoro wy sobi sami pomożete.", które to zdanie nic wprawdzie 
nie oznacza, ale brzmi bardzo dobrze, z tym, że jakby głupio. Tak 
więc  na  zwiady nie pojechałem, ale przy okazyi stwierdziłem, iż 
duch  we  fortalicji  panuje  podniosły  i znakomicie rokujący na 
przyszłość.  Może  nie  na doczesną, ale na wiekuistą jak najbar-
dziej i to już niebawem.

                                     O czem z szacunkiem donoszę,
                                    Pułkownik Michał Wołodyjowski
                                            Administrator burdelu 
                                                Na kresach PRL-u.

Wpisał(-a): Aleksander Masłowski

<< Poprzedni odcinek | Następny odcinek>>

[ Autor ] | [ Liryka ] | [ Proza ] | [ Dźwięk ] | [ Słowo ] | [ Obraz ] | [ Podziękowania ]

[ Początek ]