|
Pułkownik Michał Wołodyjowski
do
Hetmana Wielkiego Koronnego
Jana Sobieskiego
Wielce Miłościwy Panie Hetmanie,
Odpowiadając na łaskawy list Waszej Miłości w temacie zalud-
nienia naszych ziem item obrony poczętego, stwierdzam, co nastę-
puje: Do naszej kresowej stanicy we Chreptiowie takoż dotarły
gromkie wieści o gromkim larum, jakie podniosło się w Koronie
i w Wielkim Księstwie Litewskim, Ruskim, Ziemi Smoleńskiej, Sie-
wierskiej, Pskowskiej, Kijowskiej et ceatera, et caetera, a to na
okoliczność gwałtownego spadku pogłowia pacholąt płci obojga.
Przeto, mają na względzie dobro umiłowanej Ojczyzny, zorganizowa-
zowałem, nie mieszkając, kursokonferencyję w temacie jak wyżej.
Muszę od razu zaznaczyć, iże wielce mnie uradowała, ale i zdziwi-
ła niepomiernie znajomość tego problemu wśród tutejszego fraucy-
meru, rycerstwa, a nawet ciemnej czeladzi i plugawych Lipków po-
hańskiego wyznania, pozostających pod komendą Azji Tuhajbejowicza
(to ten, któren ma na piersi sine ryby wykłute). Owoż, białogłowy
podniosły problemat, jakoby cały szkopuł tkwił w braku bilateral-
nych stosunków oraz iże rycerstwo zadowalnia się jeno barterem
z Ukrainkami. Wielce to rozeźliło tego młota, wachmistrza Srogie-
go Luśnię, któren, jak się potem okazało, nijak nie mógł pojąć
subtelnej różnicy między "bilateralny" i "barter". Wziąwszy go
przeto na bok i dwa razy w pysk dawszy, rzecz całą akuratnie mu
objaśniłem. Po tym drobnym incydencie padł wniosek konstruktywny
wielce, iżby nałapać maluchów po multańskiej stronie i ochrzci-
wszy, wrócić ich na Ojczyzny łono. Tu wielebny ksiądz Kamiński
mocno nosem zaczął kręcić i jużem go miał starym sposobem wziąć
na stronę, kiedy podniósł się roztropny, jako zawsze, pan Zagłoba
i wyjaśnił, że skoro pohańcy naszych przerabiają na eunuchów, to
my możem ich na ministrantów przysposobić. Wielka to głowa ten
nasz pan Zagłoba i pijak zawołany. Natenczas skoczył ze swoją
chorągiewką niezawodny jak zwykle pan Muszalski, któren chocia
mocno ślepawy, to łucznik zawołany; skoczył tedy, powiadam, Mu-
szalski na Jurkowe Pole i już pode wieczór przyprowadził był spo-
ry jasyr tamtejszej drobnicy. Już my się, Wasza Miłość, do cere-
monii szykowali, gdy przypadkowo trzeźwy pan Motowidło odkrył, że
nie są to pohańskie pacholęta, jeno plugawego wzrostu Czeremisi,
Czukcze, Jakuci, Wemkowie i paru starozakonnych karłów. Dopieroż
w konfuzję wszyscy popadli i z tej abominacji pić jeszcze srożej
poczeli, kiedym ja, jako dowódca zawołany i forteli pełen, na
koncept wpadłem. Owoż zważ, Mości Hetmanie, żem się dla miłości
Ojczyzny poświęcić zgodził, a mając wzrost kurduplowaty sam się
do dyspozycji Waszej Miłości oddaję, a to w celu, iżby podnieść
statystykę bachorstwa na naszych kresach.
Pułkownik Michał Wołodyjowski,
chociaż konus mizerny,
to jak Wierzbicki wierny.
PS. Onemu Wierzbickiemu Piotr jest.
Wpisał(-a): Małgorzata "Zuzanka" Krzyżaniak
|
|