[Kacik absurdu im. Andrzeja Waligórskiego]


Docent BassetDwanaście prac Herkulesa MiziakaRycerzy Trzech
Piąty peronListy Pana MichałaPozostałe drobiazgi


Pułkownik Michał Wołodyjowski
do
Hetmana Wielkiego i Grubego Koronnego
pana Jana Sobieskiego we Jaworowie
wschodnia Galicja, dawniej SS Galizien

Szanowny Panie Hetmanie

   we swoim ostatnim liście  indaguje  mnie Wasza Hetmańska Mość,
dlaczego dotychczas  nie  wysadziłem  się  prochami  we  Kamieńcu
Podolskim, skoro akcja ta była zaproponowaną, prasa powiadomioną,
a ksiądz Kamiński ułożył specjalne  kazanie  pogrzebowe  wraz  ze
solówką na bębnie  kompozycyji rotmistrza Plaskoty i z okrzykami:
"Panie Wołodyjowski, larum grają, a  ty  nie  wstajesz?",  na  co
miałem wstać we trumnie i ukłonić się obecnym, dziękując za okla-
ski,  a  następnie podetrzeć całunem wdowę mokrą ode płaczu i do-
piero  nogami kilkakrotnie fajtnąwszy ostatecznie odkorkować, aby 
Wasza hetmańska Mość, wszedłszy do katedry, mógł bez obciachu za-
wołać:  "Przebóg,  mój  najlepszy żołnierz nie żyje!" i na kolana
padłszy w żalu się pogrążyć. Owoż, usiłowałem zrealizować ów  am-
bitny  scenariusz,  ale jako to powiadają - "Nec Miodowicz contra
Balcerowicz"  -  na  skutek  kryzysu a to prochów nie szło dostać,  
a to znowuż lontu, a gdym już wszystko był zabezpieczył, tedy na-
gle sułtan, długim oczekiwaniem znudzony, ode oblężenia  odstąpił,
więc  i  motyw  wysadzenia zniknął, a bez armii oblegającej żaden
ksiegowy kosztów by mi nie uznał i wszedłby mi na dodatek rodzin-
ny,  tak  jako  ongiś  Anusia  Borzobohata,  bardzo  już  wonczas
brzuchata, weszła mi na buzdygan, przez co nie mogłem  rzucić  do
szarży swoich laundańskich, gdyż ów matoł Józwa Butrym Oya Bezno-
gi, wyłącznie na skinienie buzdyganem był uczulony, a  na  buzdy-
ganie  Anusia,  Szwedy  atakują, a i Czarniecki coś brzęczy swoją
sztuczną szczęka, a pan Jan Kazimierz ponownie  na  Śląsk  Polski
ucieka  i folksdojcza udaje, a ksiądz kordecki błogosławi, a Kmi-
cicowi Tatarzy hałłakują, że nic  jeno  abo  zwariować,  abo  się
upić, co też uczyniłem i zawżdy we trudnych momentach czynię, tak
jako i w tej chwili, co pozwala mi zachować dystans do wszelakich
rozkazów i bardzo mię reraksu...  rereleksu... relaksu i w ogóle, 
wiesz Pan co.

                                 Pułkownik Wołodowowyjo... ekhem,
                                  Chreptodiowoski w Wołodyjkowie,
                                              ucałuj Pan Mańkę...
                                             Luśnia! Jeszcze pół!

Wpisał(-a): Małgorzata "Zuzanka" Krzyżaniak

<< Poprzedni odcinek | Następny odcinek>>

[ Autor ] | [ Liryka ] | [ Proza ] | [ Dźwięk ] | [ Słowo ] | [ Obraz ] | [ Podziękowania ]

[ Początek ]