|
Pułkownik Michał Wołodyjowski
do
Hetmana Wielkiego i Grubego Koronnego
pana Jana Sobieskiego we Jaworowie
wschodnia Galicja, dawniej SS Galizien
Szanowny Panie Hetmanie
we swoim ostatnim liście indaguje mnie Wasza Hetmańska Mość,
dlaczego dotychczas nie wysadziłem się prochami we Kamieńcu
Podolskim, skoro akcja ta była zaproponowaną, prasa powiadomioną,
a ksiądz Kamiński ułożył specjalne kazanie pogrzebowe wraz ze
solówką na bębnie kompozycyji rotmistrza Plaskoty i z okrzykami:
"Panie Wołodyjowski, larum grają, a ty nie wstajesz?", na co
miałem wstać we trumnie i ukłonić się obecnym, dziękując za okla-
ski, a następnie podetrzeć całunem wdowę mokrą ode płaczu i do-
piero nogami kilkakrotnie fajtnąwszy ostatecznie odkorkować, aby
Wasza hetmańska Mość, wszedłszy do katedry, mógł bez obciachu za-
wołać: "Przebóg, mój najlepszy żołnierz nie żyje!" i na kolana
padłszy w żalu się pogrążyć. Owoż, usiłowałem zrealizować ów am-
bitny scenariusz, ale jako to powiadają - "Nec Miodowicz contra
Balcerowicz" - na skutek kryzysu a to prochów nie szło dostać,
a to znowuż lontu, a gdym już wszystko był zabezpieczył, tedy na-
gle sułtan, długim oczekiwaniem znudzony, ode oblężenia odstąpił,
więc i motyw wysadzenia zniknął, a bez armii oblegającej żaden
ksiegowy kosztów by mi nie uznał i wszedłby mi na dodatek rodzin-
ny, tak jako ongiś Anusia Borzobohata, bardzo już wonczas
brzuchata, weszła mi na buzdygan, przez co nie mogłem rzucić do
szarży swoich laundańskich, gdyż ów matoł Józwa Butrym Oya Bezno-
gi, wyłącznie na skinienie buzdyganem był uczulony, a na buzdy-
ganie Anusia, Szwedy atakują, a i Czarniecki coś brzęczy swoją
sztuczną szczęka, a pan Jan Kazimierz ponownie na Śląsk Polski
ucieka i folksdojcza udaje, a ksiądz kordecki błogosławi, a Kmi-
cicowi Tatarzy hałłakują, że nic jeno abo zwariować, abo się
upić, co też uczyniłem i zawżdy we trudnych momentach czynię, tak
jako i w tej chwili, co pozwala mi zachować dystans do wszelakich
rozkazów i bardzo mię reraksu... rereleksu... relaksu i w ogóle,
wiesz Pan co.
Pułkownik Wołodowowyjo... ekhem,
Chreptodiowoski w Wołodyjkowie,
ucałuj Pan Mańkę...
Luśnia! Jeszcze pół!
Wpisał(-a): Małgorzata "Zuzanka" Krzyżaniak
|
|