[Kacik absurdu im. Andrzeja Waligórskiego]


Docent BassetDwanaście prac Herkulesa MiziakaRycerzy Trzech
Piąty peronListy Pana MichałaPozostałe drobiazgi


                             OBLĘŻENIE TYKOCINA

   Pewnego  razu  nasi  rycerze oblegali Tykocin, w którym - żeby
skutecznie zredukować ilość rożnych oblężeń - bronili  się:  król
szwedzki,  najemny  Szkot  Hassling - Ketling of Elgin, porucznik
chorągwi piatyhorskiej pan Charłamp oraz, oczywiście, Janusz  Bo-
gusław  Radziwiłł,  który miał przy sobie Oleńkę, żeby zrobić tym
na złość Kmicicowi.
   - Dziś pański wielki dzień, panie Onufry! - mówił Wołodyjowski
do  Zagłoby. - Za chwilę ma przybyć Karol Gustaw i ofiarować panu
Zamojskiemu Lubelszczyznę w dziedziczne władanie.
   - To dlaczegoż to ma być mój wielki dzień? -  spytał  zdumiony
Zagłoba.
   -  Jak to, zapomniałeś waść? - dziwili się rycerze. - Przecież
na aktywie ustalono, iż jako największy kawalarz we całym rycers-
twie, masz w zamian zaofiarować królowi szwedzkiemu Niderlandy.
   - Musze sobie to zapisać! - zawołał pan Zagloba. -  Co  ja  mu
mam ofiarować?
   - Niderlandy.
   W tej chwili rozległo się pukanie.
   - Kto tam? - spytał Skrzetuski, zaś potężny glos odrzekł:
   -  Najjaśniejszy król Szwedów, Gotów i Wandalów, wielki książę
Finlandii, Estonii, Karelii, Bremy, Werdy,  Szczecina,  Pomerani,
książę  Rugii,  pan  Ingrii,  Wismarku i Bawarii, hrabia Paladynu
Reńskiego, Juliahu, Kliwii i Bergu!
   - W porządku - rzekł Skrzetuski. - Właźcie wszyscy, a  ostatni
żeby zamknął drzwi.
   Wszedł Karol Gustaw, uginając się pod ciężarem przysługujących
mu tytułów.
   - O, dobrze że pana  widzę!  -  ucieszył  się  Zagloba,  który
chciał jak najprędzej wywiązać się z powierzonego zadania.
   -  Otóż zostałem upoważniony, żeby zaofiarować jego szwedzkiej
mości Inflanty!
   - To  parsu  topsze! - ucieszyła  się szwedzka mość. - Właśnie  
o  to  chciałem  prosić! - i uradowany pobiegł do Tykocina, nucąc 
pod  rozcapierzonym  ze  skandynawska  wąsem popularną piosenkę z 
okolic Sztokholmu:

   Nie byda, nie byda,
   Szpajzował rezyda,
   nie chcą tego dreku,
   Poszpajzuje szpeku!

   - Idioto - powiedział Kmicic, pukając Zagłobę palcem w bielmo.
- Miałeś mu dać Niderlandy, a dałeś Inflanty. Oj,  pociągnie  się
teraz  ta wojna, pociągnie! - co rzekłszy, stanął na czele swoich
wiernych Tatarów i wybił po mordzie ich wodza -  Akbah  -  Ulana,
bez  którego  to zabiegu ów rasowy Azjata nie był w stanie zrozu-
mieć żadnego rozkazu.
   Zaraz tez poszli zagonem w ziemie elektorskie, rżnąc tamtejszą
ludność,  na  szczęście  heretycką,  oraz  gwałcąc  i łupiąc, ale 
z rzadka tylko paląc, gdyż pan Andrzej postanowił ograniczyć  pa-
lenie.

   Tymczasem  w  Tykocinie  książę  Radziwiłł  umyślił straszliwą
zemstę na młodym rycerzu, bezczeszcząc uwiezioną Oleńkę. Urządzał
więc na jej cześć turnieje i festyny, a raz nawet przebił rohaty-
na trabanta, co mu przyszło tym łatwiej, że trabant, jako  wiado-
mo, pokryty jest tekturą.
   Panna  rada  była  tym siurpryzom. Atoli gdy jurny magnat brał
się  do amorów, tedy uciekała mu po  zamkowych  komnatach,  kory-
tarzach i wirydarzach, aż wreszcie właziła na solidny gdański re-
gał, gdzie nie mógł jej dosięgnąć,  tylko  nogami  tupał,  oczami
przewracał i mawiał do zaufanego Sakowicza:
   - Okrutna z tej panny regalistka!

   Oblegający  zasię czynili już ostatnie przygotowania do sztur-
mu, co szło im niezbyt sporo na skutek niejasnych  rozkazów  pana
kasztelana Czarnieckiego, któren za młodu w gębę postrzelon, sre-
brna protezę kazał sobie wstawić,  dzięki  czemu  brzękał  bardzo
melodyjnie, ale niezbyt zrozumiale.
   - Bzzzzzzzz zzzzz - rozkazał pan Czarniecki.
   -  Tak  jest! - krzyknęli na wszelki wypadek rycerze, a na ten
dowód subordynacji rozjaśniło się oblicze ukochanego.

Wpisał(-a): Małgorzata "Zuzanka" Krzyżaniak

<< Poprzedni odcinek | Następny odcinek>>

[ Autor ] | [ Liryka ] | [ Proza ] | [ Dźwięk ] | [ Słowo ] | [ Obraz ] | [ Podziękowania ]

[ Początek ]