[Kacik absurdu im. Andrzeja Waligórskiego]


Docent BassetDwanaście prac Herkulesa MiziakaRycerzy Trzech
Piąty peronListy Pana MichałaPozostałe drobiazgi


RYCERZE - epizod III

Rycerze: (na melodię "Barwny ich strój")

Rycerzy trzech - Kmicic, Wołodyjowski, Zagłoba
Gnębi nas pech, wszystkim nam się Oleńka podoba...

Oleńka:

Zwalczcie tę chuć,innych zadań przed wami jest siła,
Musicie knuć, jak tu pozbyć się Radziwiłła.

Kmicic: Oj niedobrze, koledzy, niedobrze! Pan Wołodyjowski nas porzucił i w klasztorze u kamedułów się zamknął kędy mnichem ostać zamierza! Właśnie pan Skrzetuski wieść o tym nam przywiózł.

Zagłoba: Na Boga, mów waszmość, panie Janie, co temu Michałowi odbiło, że w kameduły poszedł?

Skrzetuski: Z żalu to zrobił, ponieważ z Anusią Borzobohatą żenić się zamierzał.

Kmicic: Prawdę mówiąc, panowie, to któż z nas z Anusią żenić się nie zamierzał, albo się nawet i nie żenił? Ale żeby z tego powodu mnichem ostawać?

Skrzetuski: Ba, aleć ona ducha Panu oddała!

Zagłoba: Rzecz to wykluczona, panna Anusia, i owszem, miała wykorkować ale dopiero na początku "Pana Wołodyjowskiego"! A nie w połowie "Potopu"!

Skrzetuski: Słusznie waść prawisz, panie Zagłoba, atoli ostatnio wprowadzono pewne korekty a poślizgi i przyspieszono zejście śmiertelne panny Borzobohatej, gdyż później, gdy nawała turecka ruszy, pan Michał będzie od razu potrzebny panu hetmanowi Dmochowskiemu i nie będzie miał głowy, aby rozpaczać!

Kmicic: A to nawet niegłupio, niegłupio! Widać, że tam u góry o wszystkim myślą i dyrektywów nie żałują.

Zagłoba: A lekką przynajmniej śmierć miała panna Anusia?

Skrzetuski: (rozbawiony) Leciutką, bo plan naglił i na dłuższą czasu nie było. Ot, mrugnęła oczkami, strzepnęła rączkami i nóżki bielusieńkie wyciągnęła, co jej zresztą wiele czasu nie zajęło, gdyż dziwnie je miała króciutkie.

Zagłoba: Tak, tak, nie darmośmy ją w Łubniach Kaczorem Donaldem nazywali! Głosik też zresztą miała dość do niego podobny...

Kmicic: A pan Michał bardzo cierpiał?

Skrzetuski: Też nie miał czasu. Ot wąsikami ruszył, zakrzyknął: "Anuś moja Anuś, co ja bez ciebie pocznę", i hyc do klasztoru!

Zagłoba: Już ja go stamtąd wydobędę, panowie, moja w tym głowa. Grunt, że póki co pan Skrzetuski nas wspiera bo inaczej dałby nam Bogusław popalić! Ty jeszcze nie wiesz, panie Janie, co to za numer i charakternik!

Skrzetuski: A co mi tam! Jam przecie pode Machnówką samego Burdabuta był ukatrupił, to co mi tam Radziwiłł! (woła) Hej, jesteś tam gdzie, pieski synu?

Bogusław: (z daleka) A jestem, panie Skrzetuski. Potrzebuje pan czegoś?

Skrzetuski: (wystraszony) Nie, tak tylko sprawdzam... (szeptem) Panowie, on tam faktycznie jest!

Kmicic: Ja bym radził gdzie indziej odjechać! Nie broń Boże, ze strachu, ale ze względów taktycznych!

Zagłoba: Pst. Tak, z taktycznych, a także samo aby mu zrobic fortel! Nie ma to jak fortele! Zrobimy mu fortele, co?

Skrzetuski: Zrobimy, ale szybko, aby nas tu nie dopadł!

Zagłoba: Jezus, Maria, nie mów waść! Chodu, panowie!

Wpisał(-a): Agnieszka Piwoni

<< Poprzedni odcinek | Następny odcinek>>

[ Autor ] | [ Liryka ] | [ Proza ] | [ Dźwięk ] | [ Słowo ] | [ Obraz ] | [ Podziękowania ]

[ Początek ]