RYCERZE - epizod III
Rycerze: (na melodię "Barwny ich strój")
Rycerzy trzech - Kmicic, Wołodyjowski, Zagłoba
Gnębi nas pech, wszystkim nam się Oleńka podoba...
Oleńka:
Zwalczcie tę chuć,innych zadań przed wami jest siła,
Musicie knuć, jak tu pozbyć się Radziwiłła.
Kmicic: Oj niedobrze, koledzy, niedobrze! Pan Wołodyjowski nas porzucił i w
klasztorze u kamedułów się zamknął kędy mnichem ostać zamierza! Właśnie pan Skrzetuski wieść o tym nam
przywiózł.
Zagłoba: Na Boga, mów waszmość, panie Janie, co temu Michałowi odbiło, że w
kameduły poszedł?
Skrzetuski: Z żalu to zrobił, ponieważ z Anusią Borzobohatą żenić się
zamierzał.
Kmicic: Prawdę mówiąc, panowie, to któż z nas z Anusią żenić się nie zamierzał,
albo się nawet i nie żenił? Ale żeby z tego powodu mnichem ostawać?
Skrzetuski: Ba, aleć ona ducha Panu oddała!
Zagłoba: Rzecz to wykluczona, panna Anusia, i owszem, miała wykorkować ale
dopiero na początku "Pana Wołodyjowskiego"! A nie w połowie "Potopu"!
Skrzetuski: Słusznie waść prawisz, panie Zagłoba, atoli ostatnio wprowadzono
pewne korekty a poślizgi i przyspieszono zejście śmiertelne panny Borzobohatej, gdyż później, gdy nawała
turecka ruszy, pan Michał będzie od razu potrzebny panu hetmanowi Dmochowskiemu i nie będzie miał głowy,
aby rozpaczać!
Kmicic: A to nawet niegłupio, niegłupio! Widać, że tam u góry o wszystkim myślą
i dyrektywów nie żałują.
Zagłoba: A lekką przynajmniej śmierć miała panna Anusia?
Skrzetuski: (rozbawiony) Leciutką, bo plan naglił i na dłuższą czasu nie
było. Ot, mrugnęła oczkami, strzepnęła rączkami i nóżki bielusieńkie wyciągnęła, co jej zresztą wiele
czasu nie zajęło, gdyż dziwnie je miała króciutkie.
Zagłoba: Tak, tak, nie darmośmy ją w Łubniach Kaczorem Donaldem nazywali! Głosik
też zresztą miała dość do niego podobny...
Kmicic: A pan Michał bardzo cierpiał?
Skrzetuski: Też nie miał czasu. Ot wąsikami ruszył, zakrzyknął: "Anuś moja Anuś,
co ja bez ciebie pocznę", i hyc do klasztoru!
Zagłoba: Już ja go stamtąd wydobędę, panowie, moja w tym głowa. Grunt, że póki
co pan Skrzetuski nas wspiera bo inaczej dałby nam Bogusław popalić! Ty jeszcze nie wiesz, panie Janie,
co to za numer i charakternik!
Skrzetuski: A co mi tam! Jam przecie pode Machnówką samego Burdabuta był
ukatrupił, to co mi tam Radziwiłł! (woła) Hej, jesteś tam gdzie, pieski synu?
Bogusław: (z daleka) A jestem, panie Skrzetuski. Potrzebuje pan
czegoś?
Skrzetuski: (wystraszony) Nie, tak tylko sprawdzam... (szeptem)
Panowie, on tam faktycznie jest!
Kmicic: Ja bym radził gdzie indziej odjechać! Nie broń Boże, ze strachu, ale ze
względów taktycznych!
Zagłoba: Pst. Tak, z taktycznych, a także samo aby mu zrobic fortel! Nie ma to
jak fortele! Zrobimy mu fortele, co?
Skrzetuski: Zrobimy, ale szybko, aby nas tu nie dopadł!
Zagłoba: Jezus, Maria, nie mów waść! Chodu, panowie!
Wpisał(-a): Agnieszka Piwoni
|