Na multańskiej stronie
AZJA: Oj niedobrze koledzy niedobrze, gdyż pani komendantowa dobrodziejka, jak poszla onegdaj na multańską stronę, tak do dziś dnia nie powróciła!
WOŁODYJ: Hej, gdzieżeś ty proszę pana Basieńku moja umiłowana? (z nadzieją) A może proszę pana uciekła z jakim kałmukiem?
ZAGŁOBA: Być może, ale bardziej mnie interesuje, jak ona na tę multańską stronę przeszła, jeżeli ode kilku dni trza mieć w tym celu specyjalne zaproszenie?
WOŁODYJ: A ona proszę pana miała, ode pewnego grasanta, z pochodzenia Tatarzyna.
KETLING: O, to bardzo dobrze, a jak się ów Tatarzyn nazywa?
WOŁODYJ: Nazywa się proszę pana Helmut Oberszmajzer.
AZJA: Typowo tatarskie to nazwisko i bardzo zacny rod, któremu przysługuje tytuł Chana.
ZAGŁOBA: Może Hansa?
AZJA: Bardzo być może, w każdym razie ich zawołanie bojowe brzmi: "Hałła hałła hajli hajlo ało".
ZAGŁOBA: Jak jak?
WOŁODYJ: "Hałła hałła hajli hajlo, ało"! Piękny to jest okrzyk i długoletnie posiada on proszę pana tradycje z minionych wojen. Ha ha ha, "z minionych".
LUŚNIA: Melduję pokornie, iż dziwią mnie owe ograniczenie we ruchu granicznym, i chyba lokalny feldfebel Azba-bej kumpetencyjne swoje drastycznie przekroczył, szczególnie że o ile wiadomo, to nasz pan hetman dobrodziej bawił ostatnio u samego sułtana, któren nie dość że go serdecznie przyjął, to jeszcze w dodatku osobiście go był trzykrotnie ucałował, z czego raz we same usta.
KETLING: Jako powiada nasze szkocie przysłowie "Z jednej strony usta, a z drugiej dyzgusta".
ZAGŁOBA: Miejmyż tedy nadzieję, że owa niesubordynacja zostanie zlikwidowana i że ludność pogranicza znowuż będzie się mogła nawzajem odwiedzać, jako to bywało za niedawnych dobrych czasów.
AZJA: Może wtedy i pani komendantowa zdoła powrócić na łono małżonka?
WOŁODYJ: Miejmy proszę pana tę nadzieję, ale nie wpadajmy we panikę, gdyż być może że Basieńka przypadnie komu do gustu i na dłużej za granicą pozostanie, ponieważ tamtejsze plemiona lubują się w nietypowej urodzie kobiecej.
LUŚNIA: Tak jest, aby baba była żylasta i z wąsami, to już tam ma ogromną szansę!
KETLING: To może na intencję pannej Basienki wyjmiemy na chwilę z pochew?
LUŚNIA: Oj to to panowie, oj to to, melduję że ona to zawdy ogromnie lubiła!
ZAGŁOBA: No to w takim razie szable w dłoń panowie!
8 XI 1980
Wpisał(-a): Małgorzata "Zuzanka" Krzyżaniak
|