|
Sparring
Raz jeden bokser Rene Pantera,
Co przeciwników jak pluskwy deptał,
Wynajął sobie sparring-partnera,
A tym partnerem był jeden Dreptak.
Właśnie ich widać w trakcie sparringu:
A w kącie się trzęsie Dreptak-nieszczęśnik,
A przed nim stoi dynamit ringu,
Rene Pantera, wśród zwałów mięśni.
Dreptak oczkami od niezabudek
Błękitniejszymi patrzy błagalnie,
A ten Pantera bęc go w podbródek,
Albo go w ucho co chwilę walnie,
Ewentualnie w dołek dosoli,
Lebo-li w nerki atak przypuści,
Albo go prostym przytentegoli
I Dreptakowi krew z nosa puści!
Oj, nieprzyjemnie tak dać się pobić,
Bo to i boli, i jak niezdrowo,
Ale tym niemniej trzeba zarobić
Na Dreptaczęta i Dreptakową.
Więc biedny Dreptak z bólu aż piszczy,
Lecz nie narzeka ani nie sarka,
Tylko mu oko wciąż mocniej błyszczy.
Jedno. Z drugiego została szparka.
Aż kiedy bokser zęba mu wybił,
Zastosowawszy bombę oddolną,
To Dreptak pisnął: - Ty frędzlu rybi!
I kopnął gościa tam gdzie nie wolno.
Straszna zaczęła się tragedyja,
Ogólny Korsuń i Beresteczko,
Bo bokser krzyczał: - O mamma mija!
A potem rzężąc, biegał w kółeczko.
Chwilami kicał, chwilami padał,
Właził na słupy, jak jakieś kicie,
Albo znienacka na ringu siadał,
Lecz wnet się zrywał z obłędnym wyciem...
A Dreptak sobie pił oranżadę,
W duszy roztrząsał zaś myśl upartą:
- Czy warto było tracić posadę?
Bracie Dreptaku! Jej bohu, warto!!!
Wpisał(-a): Małgorzata "Zuzanka" Krzyżaniak
|
|