[Kacik absurdu im. Andrzeja Waligórskiego]


ABCDEFGHIJKLŁMNOPQRSŚTUVWZŻ

58 utworów na literę S


 
 

SZOPKA WROCŁAWSKA 84

Miś Fazi: Ludzie prosimy do nas!
Kermit: Do nas jeśli łaska!
Miś Fazi: Tutaj wrocławska szopka!
Kermit: Tu szopka wrocławska!
Miś Fazi: Ucho czujnie nadstawcie!
Kermit: Hej! Nadstawcie ucho!
Miś Fazi: Przestań za mną powtarzać paskudna ropucho!
Kermit: To ty za mną!
Pigi: Sza, spokój, zgoda narodowa,
Bierzcie przykład z Gazety i z Polskiego Słowa,
One też powtarzają, jeden temat młócą,
Ale nigdy się przytem tak brzydko nie kłócą.
Popatrzcie tu w Gazecie jest artykuł taki:
Sensacja! Pod Wołowem chłop sadzi ziemniaki
A teraz dla odmiany zajmijmy się Słowem....
O proszę "Chłop ziemniaki sadzi pod Wołowem"
Kermit: O, to Wieczór Wrocławia lepiej sobie radzi
Pisząc "Koło Wołowa chłop ziemniaki sadzi".
Miś Fazi: Fakt, reszta wiadomości też w tym samym tonie,
"Wszyscy uczciwi ludzie jednoczą się w PRONie!"
Pigi: "Bułgaria polski rynek wesprze marmeladą!"
Kermit: "W USA dwie katastrofy, powódź i tornado!"
Pigi: I wy także jedności łączcie się murem,
A pragnąc coś powiedzieć - mówcie wszystko chórem!
Fazi i Kermit: Dobrze, będziemy chórem mówili chłop w chłopa:
Chodźcie ludzie, zaprasza was wrocławska szopa,
Zaraz różne postacie na scenę się wedrą
A spektakl poprowadzi stary hrabia Fredro.
Dzieduszycki: Pumyłka, Oleś Fredru by sy ni puradził,
I dlategu mnie prosił, żeby ja pruwadził.
Pigi: Ba, ale to różnica, i to podstawowa.....
Dzieduszycki: Jaka? Ja takży hrabia i takży zy Lwowa.

(śpiewa na melodię "O północy się zjawili"

Jestem hrabia galicyjski Tunio Dzieduszycki,
Siadywałem z mamką na Wysokim Zamku,
Teraz siedzę se na Krzykach, pisuję w dziennikach
Oraz w pyriudykach, gdzie się da.

chórek:A muzyczka ino-ano, a muzyczka rżnie,
A do tej muzyki Tunio pisze swe krytyki,
Szymanowski czy Bukowski wszystko jedno mu,
Bo on całą wiedzę ma o tu!

Dzieduszycki: Bardzo często też na wizji bywam w telewizji,
Nieraz dzieci płaczą jak mnie tam zobaczą,
Ale ja się nie przejmuję tylko dalej truję
I tak zarobkuję już od lat!

chórek:A muzyczka ino-ano, a muzyczka rżnie,
A przy tej muzyce Tunio gada swoje wice
Penderecki czy Wodecki, wszystko jedno mu
Bo on całą wiedzę ma o tu!

Dzieduszycki: (mówi) Dodam też - o czym wszyscy wiedzą, mam nadzieję -
że pierwszym w wujewództwi jestem wudzirejem,
Umiem bal puprowadzić z wdziękiem, szarmem, gestem.....
Balicki : Przepraszam wodzirejem pierwszym ja tu jestem,
Chyba się pan z tym zgodzi, panie Dzieduszycki?
Dzieduszycki: (do siebie) Joj, ali ja si naciął... Sykretarz Balicki....
(głośno) Ta pewni ży pan pierwszy i ży dużo lepszy!
Balicki : A co pan mówił przedtem?
Dzieduszycki:Ot, w głowi si pieprzy,
A człowiek nie pumyśli i ozorem macha,
Pan to nawet ma lepszy głos od Himmilsbacha,
Pan nie wi jak ja pana lubi, pani Zdzichu.....
Balicki : Jam prawdziwych przyjaciół zostawił w Wałbrzychu....
Dzieduszycki: A wy Wrucławiu gorzej?
Balicki : Porównania nie ma,
Co dom to opozycja, co dwa to ekstrema.....
Dzieduszycki: Jezus Maria!
Balicki :Korupcja, porubstwo i furia,
Sto tysięcy studentów, konsulat i kuria,
Deficyt wody, gazu, stada wron i kruków,
Cztery żeńskie zakony, wojska dziesięć pułków,
Fatalne budownictwo, wszystkie drzwi bez skobla
I Różewicz w pretensjach że nie dostał Nobla,
Jak tu żyć?
Dzieduszycki:Jakoś można byle pomalutku....
Balicki : Toteż ja doprowadzę swe dzieło do skutku,
Jeszcze Wrocław zasłynie przed śwatem w przyszlości
Jako wzór ładu, składu i gospodarności,
Siedziba mądrych ludzi, piękne miasto kwiatów...
Dzieduszycki: A na razie?
Balicki :Na razie to szpital wariatów.
Dzieduszycki: O, a propos szpitala, toż pan już si wsławił,
Tym ży na Karłowicach szpital pan wystawił.
Balicki : Jeden szpital to kropla.....
Dzieduszycki:Pumału, pumału
A będzie nam si tutaj coraz lepiej działu.

(śpiewają na mel. "Titina ach Titina")

Dzieduszycki: Zdzisławie, ach Zdzisławie
Ty wiesz co piszczy w trawie,
Bo jeszcze wczoraj prawie
W gazecie pisał tyś.

Balicki : Ach byłem redaktorem,
Chodziłem spać wieczorem
Lecz pierwszym mnie tenorem
Los zechciał zrobić dziś.

Dzieduszycki: Gdy ktoś był dziennikarzem
A został sekretarzem -
Kłopotów ma w nadmiarze,
O potąd, by tak rzec.....

Balicki : Dziennikarz swe sekrety
Ładuje do gazety,
Sekretarz zaś, niestety,
Sekretów musi strzec.

Dzieduszycki: (mówi) Poszedł... tyle ża na mnie trochy si puzżymał.....
Przetrzymam... Niejednego ja już tu przetrzymał.
O, znowu ktoś nadchodzi w niezgorszej kondycji,
Wąs bujny... Oko żywe... To ktoś z upuzycji....
Pani Ewa Szumańska! Cóż za werwa, wigor....
Przegrodzki: Głupie żarty, to przecież ja, Przegrodzki Igor.
Dzieduszycki: Faktyczni... Jak to czasem oczy mylą diablo...
On tyli z upuzycją ma, co kura z szablą....
(głośno) Witam cię dyrektorze! Tyś nasz orzeł, sokół....
Przegrodzki: Przychodzę, bo podobno zwolnił się tu cokół
Po Grotowskim, co zamknął swe Laboratorium,
A ponadto podobno zmienił terytorium....
Dzieduszycki: I owszem, mistrz natchniony oraz uczniów paru
Przebywają w regionach Drugiego Ubszaru Płatniczegu....
Przegrodzki: Nim wrócą, ja tu fiku-miku,
Ciach - i umieszczę własny tyłek na pomniku...
Braun : Hola!
Przegrodzki: Ktoś mówił "hola"?
Braun : Hola, hola, hola!
Następstwo po Grotowskim, to nie pańska rola
Lecz moja, bo jak tamten - jam szaleniec boży.
Dzieduszycki: To Braun zy Współczesnegu, już on mu dołoży!
Braun : Wszak by Grotowskiego dorównać postaci
Trzeba czerpać swe siły z ziemi, naszej maci,
Przejść na ty z siostrą - wierzbą, pohukać do dziupli,
"Bracie wróbelku" mówić do szarych kurdupli,
Na bosaka po trawie szukać lisich tropów
Wzbudzając tym panikę wśród pijanych chłopów,
Wreszcie owcę wyryćkać, gładząc ją po wełnie.
Przegrodzki: A pan to wszystko robi?
Braun : Może niezupełnie,
Zwłaszcza że brak mi owcy, ale w swym teatrze
Zebrałem aktoreczki wszystkie co najgładsze
Które bądź to na goło, bądź w samej bieliźnie
Recytują przepięknie wiersze o ojczyźnie,
O humanitaryźmie, lub też biorą fuzję
By do militaryzmu wyrazić aluzję,
A wszystko udziwnione - biją liczne dzwony,
Snują się barwne dymy, wieją feretrony,
Dmą surmy, pieją chóry, szczytne rany krwawią,
Rejtan rozdziera szaty, księża błogosławią
A Wyspiański mnie z grobu błaga żebym przestał.....
Przegrodzki: Odsuń się od pomnika!
Braun : Puszczaj na piedestał!
Dzieduszycki: Ta przestańcie si szarpać! Rodacy! Sąsiedzi!
Zwłaszcza ży na pumniku już ktoś inny siedzi!
Przegrodzki: Jaka postać wsaniała!
Braun : Jaki wzrok królewski!
Dzieduszycki: Nareszci ich pugodził Henryk Tomaszewski!

Tomaszewski: Chętnie bym w ciepłym domu ogrzał stare kości
Ale nie mogę zrobić zawodu ludzkości,
Cześć piszcie na Berdyczów!

Sąsiadek: (śpiewa na melodię menueta) Nie przypadek
Sprawił że Sąsiadek
Przejął spadek
Bez zbytecznych gadek,
Niejeden podjadek
Wróżył mu upadek
Ale on w fotelu
Już po dniach niewielu
Umocował zadek.

Sąsiadek: (mówi) E tam, strachy na Lachy, nawet w razie kraksy
Mogę wszak jako śpiewak wyruszyć na saksy
Dzieduszycki: Trochę cieńko pan śpiewasz...
Sąsiadek:Toż tym większe pole
Działania! Mogę śpiewać wszystkie żeńskie role,
Chóry, koloratury, najcieńsze fermaty,
Ba, nawet fioritury.... Znasz Walca z "Traviaty"?

Bartosz : (śpiewa) Nasz ustrój należy usztywnić, uprościć
Ja sam drogę wskażę wam i niejedną radę dam.

Feuer bach bach bach, jeder
sztyk ein boutiqe, jeder bang ein punk, jeder
pręt ein ajent, links-rechts, links-rechts, links-rechts...

Dzieduszycki: Gdy spoglądam na Julka, łzy mi płyną kątem
Oka wspominam bowiem lata pięćdziesiąte
Kiedy to - jak ktoś stwierdził pół-żartem pół-serio
Tak samo nas karmiono pół-Sartrem, pół-Berią.
Jezus Maria... a co to?
O'Ya: Twoja lubieć moja?
Dzieduszycki: Moja twoja i owszem... ktoś ty?
O'Ya: Bruna O'Ya.
Dzieduszycki: Ile twoja mieć wzrostu?
O'Ya: Moja mieć dwa trzysta,
Dlatego być największa na świecie artysta,
Solski mieć metr dwadzieścia, Jaracz metr czterdzieści,
A moja do pokoju O'Ya się nie mieści....
Moja być ładna, prawda?
Dzieduszycki: Skromny jest jak lotos....
O'Ya: Czy twoja już widziała wystawa mój fotos
U pałacu Hatzfelda?
Dzieduszycki: A co na wystawie?
O'Ya: Jak to co? Bruno O'Ya, jak jem, jak się bawię,
Jak idę do wygódki, jak z niej potem wracam,
A jedna fotos jest, jak Klaudia Cardinale macam.
Dzieduszycki: Frekwencja dobra?
O'Ya: Bardzo! Pięćset człowiek czasem.
Dzieduszycki: Brawo!
O'Ya: Można by więcej nałapać ciupasem,
Ale jak moja z bramy wyskoczyć na chodnik,
To część ludzi uciekać, nawet i bez spodni,
Skakają, przewracają przez skwer, przez ogródek
Jakby nigdy nie widzieć ruski krasnoludek.

chórek: Ach Bruno Bruno,
Tyś nasze złote runo,
Tyś nam z nieba sfrunął
I runął w łeb, jak głaz...
Od starca aż do szczuna
Sympatii drży w nas struna,
Musimy kochać Bruna
Żeby nie pobił nas!

(na melodię "Gdzie strumyk płynie z wolna")

chórek: Stokrotka rosła polna,
A nad nią szumiał gaj.

chórek: Twój urok mnie zachwyca
Więc chciałbym zerwać cię!

chórek: Oddal się drogi chłopcze,
Ona jest pod ochroną.

(na melodię "Odrażający drab")

Hanna : W naszym ZOO jest wesoło,
Kto tu był ten dobrze wie,
Mnóstwo zwierząt siedzi w koło
I wcale nie żrą się.

chórek: Kto tu był, ten dobrze wie
Że wcale nie żrą się.

Gucwiński : Osioł smaczny owies wciska
Lub podjada siana stóg,
Nie pcha się na stanowiska
Chociaż by przecież mógł.

chórek: On podjadać woli stóg,
Chociaż by pchać się mógł.

Kermit:Kret w swej norze, bóbr w żeremiu,
Glista w ziemi ma swój wikt,
Chociaż wszyscy są w podziemiu
Lecz ich nie ściga nikt.

chórek:Choć w podziemiu mają wikt,
Lecz ich nie ściga nikt.

Pigi: Świnia w dobrym jest humorze
I się tutaj czuje fest,
Nikt jej świni nie podłoży
Bo sama świnią jest.

chórek: Ten kto wielką świnią jest
Zwykle się czuje fest.

Fazi: Śmierdziel usiadł na swej żerdzi
Jako symbol naszych hut -
Mało robi dużo śmierdzi,
A my wąchamy smród.

chórek: Jest zasługą naszych hut
Że my wąchamy smród.

Kermit: Wyjec rudy w swojej celi
Głośno wył jak tylko mógł,
Że aż ludzie pomyśleli
Że jedzie kilka suk.

chórek: Jak on wyć tak głośno mógł
Jak naraz kilka suk?

Pigi:Na gałęzi tkwi leniwiec
I leniwie łapie wesz,
Ten leniwiec to szczęśliwiec
Bo to nasz polski zwierz.

chórek:Powolutku łapie wesz
Ten miły polski zwierz.

Fazi: W małej klatce siedzi menda,
Patrzy komu by tu wleźć,
Ma kuzynów po urzędach
Oraz mendali sześć.

chórek: Tam w urzędzie mendy teść,
A tu mendali sześć!

Kermit:Koło tchórza kwitnie róża,
Tchórz czasami wącha ją,
Potem róża wącha tchórza,
Więc zjednoczeni są.

chórek:Ona jego a on ją
Bo zjednoczeni są.

Gucwińscy razem: Czy to żubr czy sęp czy soból
Nikt zamiarów nie ma złych,
Nikt nie ciśnie się do żłobu
Więc bierzcie przykład z nich.

chórek: Nikt zamiarów nie ma złych,
Więc bierzmy przykład z nich.

Pigi: Właśnie, a propos żłobu, to cóż to za szopka
W której tradycyjnego nie ma wcale żłobka?

Dzieduszycki: Owszem, proszy, jest żłobek....
Fazi:Jakiś taki płaski.....
Pigi: Pewnie oszczędnościowy nasz model wrocławski.
Kermit: O, w żłobku jest maleństwo!
Fazi:Może bezeceńswo
Powiem, lecz nie jest ładne to nasze maleństwo.
Dzieduszycki: Ja wam to wytłumaczy. Żłobek to platforma Puruzumienia....
Pigi:A to małe?
Dzieduszycki: To Reforma.
Kermit: Jakieś sinawe ciałko....
Dzieduszycki: Bo niedotlenione.
Gdy już wszystkie zasady zostaną wdrożone,
Krew życiodajna ruszy, z nią witamin masa
I wówczas zobaczymy tęgiego bobasa,
Rumieńce, grube udka, ponętne cycuszki.....
Fazi: Na razie ten kałędek ma dwie lewe nóżki.....
Dzieduszycki: To robota lewaków. Co dotkną biedactwa,
Zaraz je wykręcają w kierunku lewactwa.
Pigi: O, ma też zeza w prawo....
Dzieduszycki: Zerka w mychanizmy
Rynkowe według recept Nikodema Dyzmy....
Kermit: Biedny cherlawy chłopczyk....
Dzieduszycki: Ta żeż to dzieweczka.
Kremit: Przepraszam, lecz wyraźnie widzę... hm... jajeczka....
Dzieduszycki: To jej jedyny sukces. Nawet w obcych krajach
Wiedzą, że Polska tonie w swoich własnych jajach,
Które wbrew prognostykom różnych czarnowidów
Runęły na nasz rynek jak manna na Żydów
I kraj nasz zamieniły w wielką jajecznicę,
Wytłukłszy przytem owies, żyto i pszenicę,
Pomimo modłów "Panie, zmiłuj się nad nami..."
Fazi: A nie można by długów popłacić jajami?
Dzieduszycki: Długi trzeba rękami spłacić całkowicie!
Przecie my wiarygodni! Cóż by rzekł wierzyciel
Jeśli by przed nim stanął nagle dłużnik-zdrajca
I by zamiast zielonych - pchał mu w ręce jajca?
Pigi: Czy to dziecię nie marznie, albo nie przemaka?
Dzieduszycki: W Zimie chucha na niego pan minister Baka
Wraz z ministrem Krasińskim.
Kermit:No dobrze, a w lecie?
Dzieduszycki: W lecie u nas gorąco bywa, sami wiecie,
A już szczególnie w sierpniu.
Fazi: A gdy dziecko bryka?
Dzieduszycki: To dostaje Urbana zamiast pajacyka,
Pobawi się, pohycka, i znów zamknie rzęski...
Pigi: Ach Urban, jak on na mnie działa... taki męski...
Kermit: Czy to dziecię wyżyje? Bo jakoś z nim ślisko.
Dzieduszycki: W tym jedyna nadzieja nasza, mimo wszystko.

)(śpiewają na melodię "Tiperary")

panowie : Daleka droga do Tiperary,
Do Tiperary hen precz
A jeszcze dalej o przyjaciele
Nasza wielka wspólna rzecz.
Czort wziął to cośmy mieli,
Od początku naprzód marsz,
Jakby tu dojść, dojść, dojść do Tiperary
By osiągnąć cel nasz?

panie :Ach proszę panów, co za maniery
Co za chimery i stress
Wasi dziadkowie - szwoleżery
Jeszcze dalszy mieli kres.
Cóż stąd że odzież w cery
I że znów kolejny szok?
Ten kto chce dojść, dojść, dojść do Tiperary
Nie może spocząć na krok.

Wszyscy : Daleka droga do Tiperary,
Do Tiperary gdzieś hen,
Lecz czas najwyższy do cholery
Lunatyczny przerwać sen.
Bez braw i bez bandery
Bywa także very well,
Bo przecież jest, jest, jest gdzieś Tiperary,
Tiperary - nasz cel!

Wpisał(-a): Maciej Dębski

 
 
<< Poprzedni | Następny >>

[ Autor ] | [ Liryka ] | [ Proza ] | [ Dźwięk ] | [ Słowo ] | [ Obraz ] | [ Podziękowania ]

[ Początek ]