|   | 
 
SPRAWDZIAN 
Jeden naczelny dyrektor wytwórni Kurdemoli  
Postanowił swych pracowników poddać psychicznej kontroli  
I przeprowadzić z nimi testy i doświadczenia  
Czy posiadają zdolność samodzielnego myślenia.  
Powstał więc sapiąc ciężko, bo był potężny i gruby,  
I nieoczekiwanie wszedł do Wydziału Rachuby  
I z głupia frant zagadnął młodszą księgową, Zosię:  
- Wie pani, że ostatnio dwa plus cztery jest osiem?  
Zosia podniosła oczy na swego sąsiada, rachmistrza:  
- Panie Dreptak, pan mówił mi co innego dotychczas...!  
- Ja? - krzyknął rachmistrz ze strachem, mrugając na Zosię skrycie -  
- Na pewno mnie z kontystą Babilończykiem mylicie!  
Toż ja pierwszy twierdziłem w sposób jasny i szczery  
Że dwa plus cztery jest osiem, jak dwa a dwa jest cztery!  
Na to podskoczył w górę kontysta Babilończyk:  
- Pan panie Dreptak myśli, że pan mnie tu wykończy?  
Ja panu dyrektorowi powiem, jeśli dyrektor nie wie,  
Ten Dreptak twierdził, że cztery plus dwa jest dziewięć!  
Dreptak podsunął mu kartkę: - O rany, nie syp mnie chłopie!  
Powiedzmy, że to Kociutko - co właśnie jest na urlopie...!!!  
Tu popatrzyli na siebie obaj wymownie i krótko  
I wykrzyknęli w duecie: - To nie my, to Kociutko!!!  
W tej chwili dyrektorowi wpadł nowy pomysł do głowy,  
Więc rzucił: - może sprawdzimy w mózgu elektronowym?  
A serca w urzędnikach jęknęły: - No to cześć!  
Mózg bez wątpienia wykaże, że cztery plus dwa jest sześć!  
Ale cóż robić? Drżący i bladzi niesłychanie  
Wsadzili mózgowi gdzie trzeba zaszyfrowane zadanie.  
Mózg warknął, połknął kartkę, odpowiedź wypluł w mig:  
Dyrektor patrzy: Dwa a cztery jest osiem, stoi jak byk!  
Dyrektor skoczył do lustra, wywalił jęzor różowy,  
Puls zmacał, spocił się silnie: - Ja - mówi - jestem niezdrowy....  
Głowa mnie jakoś boli... Serce mi jakoś nawala...  
Wrócę mniej więcej za miesiąc... którędy tu do szpitala?  
A oni pojęli prawdę, co dotąd im była daleka:  
- Myśląca maszyna na prawdę potrafi zastąpić człowieka!  
I tak się zaprzyjaźnili z tą swoją kochaną maszynką  
Że co dzień ją smarowali świeżutką wazelinką.  
Wpisał(-a): Maciej Dębski
  | 
  |