|
Docent Basset - 9.
Adiunkt Wygrzmocony gryzł palce w bezsilnej wściekłości. Jego
akcja, mająca na celu eliminację kłopotliwego konkurenta, spaliła
na panewce. Znachor Wałkoński z dnia na dzień zyskiwał na znacze-
niu, leczył dostojników już nie tylko gminnych, ale i wojewódz-
kich, stając się dla Wygrzmoconego nieosiągalnym obiektem za-
wodowej nienawiści.
Piękna pani Jolanta dolewała oliwy do ognia:
- Ach, ty fujaro - mówiła - ty ofermo życiowa, ty flimono zag-
wazdrana! Byle znachor zabrał ci całą praktykę, jak diabłu oga-
rek. W domu bieda i głód, aż mnie w dołku ssie, jak kruk krukowi,
a przecież przy każdym innym mężu mogłabym mieć te wszystkie bo-
gactwa! - Tu wskazała dramatycznym ruchem usytuowany naprzeciwko
ich mieszkania Gminny Dom Towarowy, na wystawach którego
piętrzyły się łańcuchy dla krów, odkurzacze dla młodych małżeństw
i - wprowadzone ostatnio - prezerwatywy wielokrotnego użytku dla
starych konkubinatów. - Temu Wałkońskiemu całkiem się we łbie
przewróciło - ciągnęła, nie biorąc pod uwagę, że mąż bliski jest
zawału. - Ty wiesz, że on odmówił wyjazdu za granicę?
- To zależy za którą granicę... - mruknął sceptycznie adiunkt.
- Za afrykańską! Ten wyleczony Murzyn zaproponował mu kontrakt
dolarowy w Gugumayaya, a Wałkoński mu na to pokazał, gdzie się
zgina dziób pingwina. Tak, tak, niedaleko pada jajo mądrzejsze od
kury!
- Dolarowy kontrakt... odmówił... chyba pijany albo wariat -
mówił sam do siebie Wygrzmocony - wariat, na pewno wariat! A
jeżeli wariat, to już ja go dostanę!
I trzasnąwszy drzwiami pobiegł załatwić żółte papiery dla
konkurencji. Poszło to łatwiej niż przypuszczał, ponieważ nikt we
wrogim obozie nie oczekiwał ataku z tej właśnie strony. Ordynator
szpitala psychiatrycznego im. prof. Krasińskiego, doktor hab. Se-
bastian Cycoń natychmiast wysłał karetkę, która na sygnale
dostarczyła związanego znachora i postawiła go przed komisją
lekarską.
- Dzień dobly, panie Wałkoński! - zawołał dr Cycoń, mający
zwyczaj wylewnego witania swoich pacjentów, aby ich ośmielić.
- Co tam nowego? Kuku na muniu? Do Aflyki nie pojechała za du-
larki, fiksum dyrdum?
- A nie - odrzekł stanowczo delikwent - i nie pojadę, bo tu mi
dobrze w kraju rodzinnym!
"Wariat" - zapisali jednocześnie dwaj pozostali członkowie
komisji, psychiatra dr Wysłodek i psycholog mgr Barbara Felga.
- Czy pacjent nie onanizował się swego czasu dzieckiem w ko-
lebce? - spytał dr Cycoń, obarczony predylekcją do górnolotnych
wyrażeń, zapożyczonych z literatury.
- Dzieckiem nigdy - odparł prostodusznie Wałkoński - tylko
misiem albo ręką.
- A czy pacjentowi nie śnią się czasami stosunki analne? -
indagowała mgr Felga, cała czerwona ze wstydu, bo jej stosunki
analne śniły się średnio cztery razy w ciągu nocy.
- Nigdy! - uderzył się w piersi znachor. - Za to czasem śnią
mi się stosunki bilateralne z Kubą. "Zboczeniec" - zapisał dr
Wysłodek.
- Kończmy - szepnął mu do ucha dr Cycoń - bo czas leci, a ja
muszę być o szóstej pod Borodinem... Tfu, co ja gadam? Pod kinem!
- i zdenerwowany wsadził jedną dłoń za surdut, a palcami drugiej
zaczął bębnić po stole, dmuchając jednocześnie w charakterysty-
czny kosmyk włosów opadający mu na czoło.
- No cóż - podsumował dr Wysłodek - chyba zatrzymamy pana na
jakiś czas, panie Wałkoński.
- Dostanie pan cieplutką celę - informowała życzliwie mgr Fel-
ga - i może pan brać udział w zajęciach plastycznych, a nawet
sportowych... Nie wiem, czy pan wie, że w naszym kraju istnieje
liga drużyn piłkarskich przy poszczególnych zakładach psychia-
trycznych. O, nawet dziś KS "Psychopata" Gliwice gra ze
"Schizofrenikiem" Poznań...
- Możecie mnie zatrzymać - powiedział znachor z flegmą, nabytą
podczas wielogodzinnej kontemplacji dziejów rodu Palliserów - ale
uprzedzam, że przy najbliższej okazji poskarżę się swojemu
posłowi.
- Komu pan się poskarży? - krzyknęła z przerażeniem mgr Felga.
- Swojemu posłowi oczywiście - odrzekł z godnością Wałkoński.
- To przesądza sprawę. Idiota. Pojedyncza cela, zimne okłady,
elektrowstrząsy i szpryca z towotu! - zaordynował dr Cycoń i por-
wawszy z wieszaka trójgraniasty kapelusz, opuścił gabinet.
Wpisał(-a): Małgorzata "Zuzanka" Krzyżaniak
|
|