[Kacik absurdu im. Andrzeja Waligórskiego]


Docent BassetDwanaście prac Herkulesa MiziakaRycerzy Trzech
Piąty peronListy Pana MichałaPozostałe drobiazgi


   Docent Basset - 31.

   W  majowe  popołudnie  docent  Basset siedział na ławeczce pod
kwitnącymi bzami, pomagając swej córce Simonie w  przygotowaniach
do  egzaminu  maturalnego,  który  wreszcie  w  wieku trzydziestu
czterech lat postanowiła zaliczyć.
   - Przed wojną - tłumaczył jej -  chłop  polski  całymi  dniami
kroił  zapałkę  na  czworo,  więc  nie  miał czasu zająć się rol-
nictwem, co było przyczyną ogólnej  nędzy.  Natomiast  pantofelek
rozmnaża  się  przez  podział bezpośredni, zaś pierwiastki bywają
trojakiego rodzaju - matematyczne, chemiczne i kobiety rodzące po
raz pierwszy...
   Jak widzimy, znakomity chirurg przekazywał córce dość hermety-
czne kompendium wiedzy, uwarunkowane tematami maturalnymi,  które
otrzymał  ukradkiem  od  prof. Różopolańskiego za wyleczenie go z
hemoroidów nalewką na myszach.
   - Nie pomyl tylko znowu Budionnego ze Ściegiennym - dodał Bas-
set głaszcząc jej płową głowinę - a wszystko będzie dobrze!
   -  Czołem, panie doktorze! - zawołał przygłup Kwasimorda, pod-
jeżdżając do nich na zardzewiałym rowerze. - Przywiozłem panu  do
wypełnienia  ankietę w sprawie Drugiego Etapu Reformy, oj da dana
da dana, matuś moja kochana! - zakończył jak na przygłupa  przys-
tało.
   -  Dziękuję,  a  któż to przysyła tę ankietę, przyszła baba do
stryja, usiadła mu na ryja? - spytał Basset, starając się znaleźć
wspólny język z nieszczęśliwym.
   - A nasz Urząd Gminny! Na wójtowej roli wójt Felkę w uszczelkę
- poinformował Kwasimorda i odjechał w kierunku wioski.
   Jeszcze słychać było klekotanie jego roweru, gdy  zjawili  się
zaniepokojeni  ankietą  prokurator  Pyton  Siemiradzki  i  ksiądz
Chudzielak.  Simona,  jako  dobrze  wychowana  panienka,  pucnęła
sędziwego kapłana w mankiet, a on po ojcowsku wziął ją pod brodę,
nie zważając gdzie jej ta broda wyrosła.
   - Co ja mam tu napisać? - zdenerwował się prokurator. - Pierw-
sze pytanie brzmi: "Kiedy wasz zakład pracy zakończył  realizację
Pierwszego Etapu Reformy"?
   - Piętnastego maja o godzinie 23! - podrzucił  mu  bez  cienia
wątpliwości stojący w otwartym oknie stary Kociorupa.
   - A skąd niby to wiadomo?
   -  Ano  stąd,  że akurat o tej godzinie coś dupnęło w gaiku za
elewatorem, a potem okrutnie zadymiło i zaśmierdziało, więc co to
mogło być inszego niż Pierwszy Etap?
   -  Mogła  wylecieć  w  powietrze  bimbrownia braci Karamazow -
oświadczył Basset - oni ostatnio pędzili już Bóg wie z czego,  bo
czeski mazut na rzece jakoś się na razie urwał.
   - To nie była ani reforma ani bimbrownia - wyjaśnił prokurator
Siemiradzki -jak wynika z raportu sierżanta Miziaka,  o  23  nasi
PRON-owcy  złapali  ostatniego  ukrywającego  się  członka byłego
Frontu Jedności Narodu,  niejakiego  magistra  Plujkę  Edmunda  i
naruszyli  jego  nietykalność  cielesną.  Pierwszy etap natomiast
skończył się moim zdaniem w zeszły wtorek około 17-ej,  kiedy  to
po  raz pierwszy w naszych dziejach tutejszy PGR zaczął przynosić
zyski, w związku z czym zostałem tam wezwany w celu wszczęcia do-
chodzeń i postawienia winnych w stan oskarżenia.
   -  Dziwne  to  są  i  nadprzyrodzone sprawy - westchnął ojciec
Chudzielak, wznosząc oczy ku niebu. - Ot, onegdaj  KAW  tłumaczył
się  w  naszej prasie z opóźnienia edycji Dzieł Wybranych Janusza
Przymanowskiego, a w ogłoszeniach  drobnych  pisało,  że  zaginął
łaciaty  buldog  z  obciętym  ogonem, do którego była przywiązana
uboga staruszka...
   - To jeszcze nic - przywtórzył  mu  stary  Kociorupa  -  nasze
związki  zawodowe  wystąpiły ostatnio przeciwko związkom siarki w
powietrzu, a  były  bramkarz  pan  Tomaszewski  oświadczył  przez
telewizję, że posiada zdolności manualne w nogach!
   Po tych rewelacjach wszyscy jakoś się zasępili. Zapadła cisza,
w  której  odezwał  się  nieśmiało  słowik,  ale  zaraz  zamilkł,
schwytany przez kocura od organistów.
   -  A  Kaśka  od  Pyzdrów to dała sobie wmontować turbinkę inż.
Kowalskiego... - bąknął ni w pięć ni w dziesięć stary  Kociorupa.
   -  Co  pan  powie? - ożywił się ksiądz Chudzielak, dodając re-
fleksyjnie: - Patrzcie państwo, jak u nas ten tempus fugit...
   Tym razem dupnęło między kościołem a komitetem.
   - No i proszę! - ucieszył się Siemiradzki. - Mamy Drugi Etap!

Wpisał(-a): Małgorzata "Zuzanka" Krzyżaniak

<< Poprzedni odcinek | Następny odcinek>>

[ Autor ] | [ Liryka ] | [ Proza ] | [ Dźwięk ] | [ Słowo ] | [ Obraz ] | [ Podziękowania ]

[ Początek ]