[Kacik absurdu im. Andrzeja Waligórskiego]


Docent BassetDwanaście prac Herkulesa MiziakaRycerzy Trzech
Piąty peronListy Pana MichałaPozostałe drobiazgi


   Docent Basset - 16.

   Profesor  Różopolański  stracił  posadę w szkolnictwie wyższym
wiosną 1968 za nacjonalizm, co skłoniło go  do  przypuszczeń,  że
padł ofiarą jakiegoś nieporozumienia.
   -  Za  jaki  nacjonalizm?  -  wołał w gabinecie rektorskim, do
którego wdarł się mimo protestów  sekretarki.  -  Czy  ja  jestem
Niemiec?  Czy  ja  jestem endek? Pan nie wiesz, kto ja jestem? To
patrz pan! - tu sięgnął do  rozporka  i  wylegitymował  się  rek-
torowi.
   -  Mój Boże - rozczulił się rektor - do czego to doszło, a nie
tak dawno ja robiłem to samo na żądanie  szturmbanfirera  Helmuta
Lumpke!
   - I co? - spytał profesor.
   -  W  zasadzie nic, powiedział "ich gratuliere", zasalutował i
poszedł. Ale nawiasem mówiąc, po co pan profesor mi to  pokazuje?
Schowaj pan i pogadamy.
   Rozmowa  nic  jednak  nie  dała, ponieważ Różopolański upierał
się, że nie może być równocześnie Żydem  i  nacjonalistą,  na  co
przedstawiał   mnóstwo   cytatów   i   przykładów  historycznych,
powołując się na Esterkę, Berka Joselewicza, Brunona Jasieńskiego
i  Adama  Mickiewicza, co do którego żywił nie pozbawione podstaw
podejrzenia.
   - Dobrze - zgodził się wreszcie rektor -  w  takim  razie  nie
wylatuje pan za nacjonalizm, tylko za syjonizm.
   - A, to w porządku! - zawołał z ulgą profesor i wyjechawszy na
prowincję doczekał jako belfer gimnazjalny zasłużonej  emerytury.
Do  tego  właśnie  lokalnego  mędrca udał się obecnie Basset, aby
skorygować pod względem językowym swój podręcznik  dla  wiejskich
lekarzy.  Zastał  uczonego  wśród  sterty  starych ksiąg, poprze-
tykanych zakładkami i liszkami.
   - Nie uwierzy pan - mówił z  ożywieniem  Różopolański  -  jaki
żywy  i  giętki  jest  nasz  język i ilu nowych znaczeń nabierają
peryferyjne uprzednio wyrazy.
   - Na przykład? - zainteresował się lekarz.
   - Na przykład bezokolicznik "pierdolić".
   - No wie pan! Ten akurat wyraz jest bardzo wulgarny...
   - Nie jest, tylko był! - oświadczył językoznawca.  -  W  swoim
dawnym  znaczeniu  nie bywa on już prawie używany, gdyż zastąpiły
go inne określenia, przeważnie zresztą  rusycyzmy.  Ów  natomiast
prapolski  wyraz  zrobił nieoczekiwaną karierę i stał się obecnie
substytutem, można powiedzieć że jockerem, zastępującym większość
obiegowych  słów. O, patrz pan, tu wynotowałem tylko drobną część
nowych znaczeń... - i podsunął chirurgowi kartkę  z  następującym
słowniczkiem:

   Forma wyjściowa: pierdolić. Głównie: gadać od rzeczy.

   Pochodne:  napierdolony - opity, ale także pobity przez kogoś.
   Dopierdolić komuś: przylać mu, także przygadać.
   Napierdolić komuś: nakłamać, napleść.
   Opierdolić kogoś: obrugać, zbesztać.
   Opierdolić coś: sprzedać na lewo.
   Opierdalać: leniuchować, ale także  wykonywać  jakąś  czynność
globalną np. opylać łan zboża, objadać krzak malin.
   Opierdol:  zwrócenie  komuś uwagi (spuścić komuś niezły opier-
dol).
   Odpierdol: odwal się. Na odp-dol robić: byle jak.
   Odpierdalać: oddalać się, odpływać od brzegu, odbijać.
   Odpierdolić się: zrezygnować z czegoś, odczepić się od  kogoś,
ale też elegancko się ubrać ("ale żeś się odpierdolił").
   Nadpierdolony:  uszkodzony,  również  podstarzały, np.: "Beata
była urodziwa, ale lekko nadpierdolona zębem czasu".
   Pierdoła: nudziarz, ględa. W  poznańskiem  gatunek  ziemniaka:
Pierdoła Wielkopolska Złocista.
   Spierdolić: zepsuć coś, ale również uciec, np.: "Związałem już
pieskiego syna, spierdalamy waćpanno!" (Zagłoba do Heleny).
   Upierdolić: urwać coś, np.: "W tym momencie granat  upierdolił
mu rękę" ("Barwy walki", rękopis). Upierdolić się - upić się.
   Podpierdolić: ukraść.
   Wpierdalać się: rozzłościć się, ale również wpaść na coś lub w
coś np.: "Przy szczęku mieczy, dźwięku trąb  i  tarabanów  wpier-
dolił się Sobieski w obóz bisurmanów" (Deotyma).
   Zapierdalać:  iść dokąś, także ciężko pracować (jak mały samo-
chodzik), również śpiewać, np.: "Zapierdalamy, morze nasze morze,
trzy  cztery!"  (Wyk.  Kom. Mar. Woj. 0815 - tjn/356/86, Rozk. nr
156 ust. 3, popr.).

   - Nie chce pana nudzić - powiedział Różopolański  -  to  tylko
ułamek  moich  zbiorów,  i  to nie uporządkowany, nawet alfabety-
cznie.  A gdzie  takie  cymelia jak "pierdl", "zapierdol", "pier-
dziajew", "pierdułka", "pierdolca mieć",  "rozpierducha",  i  tym
podobne?
   - Profesorze! - zawołał z entuzjazmem Basset - ja to  wszystko
wprowadzę do mojego podręcznika. Sądzę, że sformułowanie "po  wy-
pierdoleniu  ślepej kiszki  spierdalamy  brzeg  rany  do  kupy  i
opierdalamy  katgutem  na  okrętkę" da naszej młodzieży medycznej
więcej niż jakiekolwiek uczone wywody. Dziękuję, nie przeszkadzam
i spierdalam!
   - A giten cześć - odrzekł życzliwie sędziwy lingwista.

Wpisał(-a): Małgorzata "Zuzanka" Krzyżaniak

<< Poprzedni odcinek | Następny odcinek>>

[ Autor ] | [ Liryka ] | [ Proza ] | [ Dźwięk ] | [ Słowo ] | [ Obraz ] | [ Podziękowania ]

[ Początek ]