|
PIEŚŃ O BIMBRZE
Proso się prosi, smęda się smędzi,
Artysta rzeźbi Grupę Maryny,
A Wojtuś Dreptak bimber se pędzi,
Który i smak ma, i witaminy.
Idzie nowymber, za nim decymber
(jak to w Paryżu mówi się ładnie),
A Wojtuś Dreptak pędzi se bimber,
Pędzi z wszystkiego czego dopadnie.
Potrafi z cukru, względnie melasy,
Z żyta, z pszenicy, z marchwi, z brukselki,
Z maku, z makuchów, kaszy, kiełbasy,
Z dębowej, względnie sosnowej belki.
Czasem to taki szwung ma, aż warczy,
I wtedy pędzi bez dania racji
Ze świecy, z karborundowej tarczy,
Jak również z drenów od melioracji,
Ze szwedzkiej stali, z żydowskiej macy,
Z kaloszy, z transmisyjnego pasa,
A jak gdzieś dorwał kiedyś "Głos pracy",
To też wydoił z niego pół basa.
Ba, to nie koniec! Gdy katecheta
Diabła z Trypućki wypędzał z trudem,
To Dreptak zabrał się do faceta,
Bęc, i wypędził! Tyle że wódę.
Tyle w nim werwy, tyle pomysłów,
Geniusz i lotny, i aktualny...
Wziąć go, wykąpać i do przemysłu,
Niech nam przerabia węgiel brunatny!
Niech mu wagony zwożą i barki
Ropę naftową, fosfor, piryty,
Dajcie mu miedzi! Dajcie mu siarki!
A on narobi z nich okowity,
I ruszy eksport do Senegalu,
I innych krajów podzwrotnikowych,
...a Dreptak pędzi,
dziś z esperalu
I z broszur antyalkoholowych...
Wpisał(-a): Małgorzata "Zuzanka" Krzyżaniak
|
|