|
Pejzażyk
Stoi kiosk, a przed kioskiem
Walkowiak z Rosołowskim
Piją z butelek piwo
I dyskutują żywo.
A stoją jak trębacze,
Jakby w sposób junacki
Grali na trąbkach czaczę
Względnie hejnał mariacki
Lewe dłonie na szelkach
A prawe na butelkach.
Ustalony porządek,
I schemat już utarty -
Lewa bada żołądek,
Prawa odmierza kwarty.
Tymczasem ich zmysły
Pracują w sposób ścisły
Aż słychać przez naskórek
Chrobot szarych komórek,
I spod nawisłych powiek
Oko błyska rozumnie,
Zaraz widać, że człowiek,
A człowiek to brzmi dumnie
Zwłaszcza gdy podsłuchacie
Jak dyskutują z mocą,
Walkowiak: - No co bracie?
Rosołowski: - A bo co?
Tu się uśmiechną do się
Okrzykną pannę Helcię:
- Panno Helciu, poprosiem
Jeszcze raz po dubelcie!
Mrok już ziemię ogarnia,
Słychać w krzakach wrzask koci,
A w nich wre uczuć nadmiar
Oraz nadmiar wilgoci.
Et z wilgocią pół biedy,
Można i na półpiętrze,
Ale co począć, kiedy
Uczucia coraz większe?
Więc już się jeden słania
Drugi się wspina miętko,
Po schodach do mieszkania
Do żony, byle prędko!
Jak wysoko.... mój boże...
Ręka za klamkę łapie...
Homo sapiens? Być może
Na razie homo sapie...
Wpisał(-a): Maciej Dębski
|
|