|
Płazem
Jeden pan miał niewierną żonę
I żył w rozpaczy oraz wstydzie,
Bowiem zdradzała go z Zenonem
Dreptakiem średnio raz na tydzień.
Zaś gdy wracała, to pod gazem
Będąc wołała przerażona:
- Ach, puść mi, puść to, Heniu, płazem,
Więcej nie będę, niech tak skonam!
Ale niestety, już za tydzień
Wychodzi, niby to po smalec,
I znowuż do Dreptaka idzie,
Co w chacie czekał jak padalec.
I znów, jak za poprzednim razem,
Płacze, narzeka i udaje:
- Ach, puść mi, puść to, Heniu, płazem!
A on jej puszczał, bo był frajer.
Aż wreszcie, gdy już cały powiat
Śmiał się, że żona kręci Heniem,
Nad Heniem jakby wicher powiał,
Jakby nań przyszło oświecenie,
I wyszlachetniał był zarazem,
I mądrość w nim jak rzeka pluszcze,
I rzekł:
- No, jeśli zechce płazem,
To ja nie puszczę jej, lecz s p u s z c z ę!
O, właśnie wraca już ta zgaga,
Ze smutnym patrzy nań wyrazem,
I - jak zazwyczaj - jego błaga:
- Ach, puść mi, puść to, Heniu, płazem!
Zaś Henio sięgnął za pazuchę,
Szukał przez chwilę za pazuchą,
Wyciągnął taką... o... ropuchę
I jak przysunie żonie w ucho!
Pada na babę raz za razem,
- Co robisz? Prawie żem bez ducha!!!
- Spuszczam ci, siostro, lanie płazem,
Płazem albowiem jest ropucha!
Tu wyjął jeszcze krokodyla,
Choć ten nie płazem jest, lecz gadem,
I jeszcze jej po plecach przylał,
I kazał zająć się obiadem,
I już na zawsze ustał nierząd,
I miłość znów zakwitła mocna!
Tak, tak, systematyka zwierząt
Czasami bywa nam pomocna!
Wpisał(-a): Małgorzata "Zuzanka" Krzyżaniak
|
|