|
Potęga statystyki
Mnie nie bawi nowela ni poemat liryczny,
Polska Szkoła Filmowa to jest dla mnie wprost szyfr,
Ale za to studiuję Rocznik nasz Statystyczny,
Gdyż uwielbiam wymowę różnych tabel i cyfr.
Moi kumple gdzieś jeżdżą, piją wódkę lub krzyczą,
Forsę ciuła w PKO familijny mój klan,
A ja zgłębiam pozycje, co Wrocławia dotyczą,
I zestawiam z danymi innych miast - jego stan.
Wszystko mam jak na dłoni: siarkę, rzepak i mocznik,
Rozwój żłobków, rajtszuli, kiosków Ruchu i hut.
Radio gra po cichutku, a ja biorę ten Rocznik,
Kładę się na tapczanie i już czytam jak z nut!
Cyfry nigdy nie kłamią, nie tumanią, nie mylą -
Każdy z nas choćby nie chciał, choćby stękał i wył,
Mięsa w ubiegłym roku zżarł pięćdziesiąt sześć kilo,
Kilo cholesterolu wprowadzając do żył.
Wrocław nie jest w najgorszej sytuacji w ogóle,
Bo wnioskuję - w Rocznika zagłębiwszy się treść -
Żem ja płacił sześć złotych koma cztery cebulę,
A nieszczęsny warszawiak płacił sześć koma sześć!
Lecz przy dalszych pozycjach już mi nie jest tak hardo,
I niedrogiej cebuli zaraz brzydule mi smak:
Inwestycje - Warszawa jedenaście miliardów,
Wrocław - trzy koma cztery... Krasnoludek czy jak?
Zagęszczenie ludności większą radość mi sprawia,
Miejsca u nas jest sporo, kto przeczyta, ten wie:
Dwa tysiące przypada na kilometr wrocławian,
Łodzian trzy! I to wszystko przy Piotrkowskiej, he he!
Więc nie biadam nadmiernie ani się też nie żalę,
Skarg nie piszę, niczego nie zazdroszczę też wam,
Jedną całą sześć setnych mam kobiety w przydziale,
Spirytusu czystego trzy i pół litra mam...
Obserwując sąsiadki statystyczną urodę,
Statystycznie raz w roku statystyczną mam chęć,
By z nią przeżyć liryczną, statystyczną przygodę
I mieć śliczne dziateczki...
Tak ze trzy...
Koma pięć...
Wpisał(-a): Małgorzata "Zuzanka" Krzyżaniak
|
|