|  | 
                    POGODNY PORANEK OJCA CHUDZIELAKA 
 
                     Hen, na świecie gdzieś się strzela, Coś się rodzi i coś tonie,
 A tu zacny ksiądz Chudzielak
 Sadzi sobie pelargonie.
 Pelargonie sobie sadzi
 (a na świecie krzyk i salwy)
 I się katechety radzi,
 Czy by może lepiej malwy?
 Żydzi bombardują Liban,
 Opium się wyrabia z maku,
 Ponoć mają znieść celibat
 Zacny ojcze Chudzielaku?
 Czarni się w Nigerii piorą
 I w powiecie coś się zmienia,
 Cztery śluby, chrzcin pięcioro,
 Dwa ostatnie namaszczenia.
 Dreptak się poczubił z żoną,
 Na Sycylii proces mafii,
 Ktoś na księżyc latał pono
 (dobrze, że nie z tej parafii).
 Zasypało gdzieś kopalnię
 Waldheim [USA] wydał znów orędzie,
 Organista, nielegalnie,
 Był w świetlicy na big-bendzie,
 Plan kwartalny kończą porty,
 Już za trzy miesiące święta,
 [Kościelnemu spuchła pięta],
 Ministranci palą "Sporty"
 A ta gałąź jest uschnięta,
 A gosposia znów ma obrzęk,
 A "Śląsk-Wrocław" znów do zera,
 A jak jakiś lepszy pogrzeb,
 Toż się wtedy gardło zdziera!
 A w dzieciństwie "Powrót Posła",
 A we wrześniu stał tu szwadron,
 A czubatka znów się zniosła
 A tam w sadzie jabłko spadło,
 [A miziaka złe napadło].
                     A w GS-ie dwaj panowie
 (pewnie znowu manko wyszło)
 A "Krzyżacy", to jest powieść!
 A w "Przekroju" to ci piszą!
 A brat księdza Chudzielaka
 Wprawdzie cywil i dygnitarz,
 Ale ksiądz jest dumny z brata -
 Brat  też  prawie wszystko czyta!
 Wpisał(-a): Maciej Dębski
 |  |